środa, 17 lutego 2010

globalne ocieplenie - rekonstrukcja

reszta...

dzień kota

reszta...

sobota, 13 lutego 2010

walentynowo

reszta...

piątek, 12 lutego 2010

jakby

tak sądzić tylko po okładce, to mogłoby się zdawać, że jakiejś bandzie palantów w pierwszej połowie lat 70-tych psychodelia się jeszcze marzyła...
a to dokonania ostatniej pięciolatki
mniamm

reszta...

połowę swojego aktywnego życia...

reszta...

orzeł wylądował?

reszta...

czwartek, 11 lutego 2010

dzieje się

niby różnie, a cały czas tak samo

pani z preclem na głowie nie uznaje wyników wyborów, bo to oczywista oczywistość, że ludzkość precla chciała, a tu chała
zapomniało się jej chyba o przypadkowym społeczeństwie; to tylko przez miedzę, więc zaraza mogła się przedostać

jeden pan z psychiatryka24 (ale też zdaje się regularny dziennikarz z dolnośląskiego) płacze okrutnie, że mu na Wikipedii wpisy cenzurują (Henryk Batuta się kłania) - nie uznali za źródło jakiejś notki w organie Bubla czy innym "niezależnym"; rzecz dotyczyła współpracy niedawno zmarłego K. Skubiszewskiego ze słusznie minionym reżymem - fakt, że był oficjalnie przepraszany za te posądzenia, znaczenia nie ma
margines 1: być może jakoś umoczony był, bo karierę rzeczywiście robił szybką, ale wypadałoby mieć coś więcej niż przeświadczenie jakiegoś pana o rozbieganych oczkach
margines 2: Skubiego wolę zapamiętać jako gostka, który już w latach 60-tych (czyli jednak ździebko wcześniej niż przymuszani przez system aktualni narodowo-katoliccy luminarze w rodzaju prezia czy szefa rady legislacyjnej powoływali się na klasyków i opisywali wzywanie na pomoc braterskiej armii radzieckiej) wprost pisał o konieczności przestrzegania w wewnętrznym porządku prawnym zawartych przez Polskę umów międzynarodowych, co wtedy raczej dobrze widziane nie było
margines 3: dawno temu na zamieszczonej u Bubla - źródło, źródło!!! - liście prominentnego żydostwa polskiego znalazł się jeden z braci Kaczyńskich, drugi jakoś się wykpił, choć nie na długo

trafiłem też na info, że w Londynie pasażerowie autobusu miejskiego musieli trochę czekać aż kierowca skończy się modlić i zwinie dywanik
mam dziwne wrażenie, że na niektórych wrocławskich liniach (a przypuszczam, że podobnie jest też w innych polskich miastach) taki kierowca bardzo szybko by stukał bańką o podłoże i modlił się o zdrowie
na innych liniach kiero to w dalszym ciągu król
zresztą ta Brytania to już bardziej poprawna politycznie jest niż Stany - ostatnio zdaje się nie można się tam pokazać na ulicy z aparatem fotograficznym, by nie zostać uznanym za terorystę; do podobnych skutków może doprowadzić bieganie z dużą, kolorową suszarków do włosów

sondażowe przewidywania lokują Szmaję mniej więcej w okolicach błędu statystycznego
coś z tym trzeba było zrobić i ktoś (pewnie posłanka z głosem wabiącym knury) wymyślił, że ón to do jakiego kennedy'ego czy innego gregorypecka po wierzchu podobny
nie powiem, przyglądałem się i wychodzi, że najbardziej to do zupełnie już minionego Jumdżagijna Cedenbała

furorę prasową robi informacja, że Tusku proponował Kaczorowi rezygnację z walki o prezydenturę; miało to być połączone ze zmianą prezydenckiego systemu wyborczego - wybór przez Zgromadzenie Narodowe dawał obu możliwość spokojnego wycofania się: no, skoro nie naród, to ja zainteresowany nie jestem...
zastanawia mnie tylko, dlaczego ta informacja przeciekła dopiero teraz, skoro każdy chyba, kto w jakiś sposób był zainteresowany propozycjami noweli konstytucyjnej, musiał się też dowiedzieć o podchodach platfusów
inna rzecz to aktualne przedstawianie reakcji prezia jako jednoznacznie negatywnej, tymczasem ona była dosyć mocno pozytywna (może zbyt dużo wina?), wszystko wywróciły dopiero konsultacje z bratem - który, jako jednak nieco inteligentniejszy, domyślił się, że za tym kryje się odstawka na całej linii
a co do nabierającej tempa kampanii wyborczej, tzn. bardzo powoli nabierającej, bo póki co to na razie tylko nuda, flaki z olejem i intensywne bicie piany, a na mieszanie w gnojowicy przyjdzie czas, to może nasi politycy, szykując się do roli górnolotnych orłów, wzięliby przykład z pana Browna (Albion, he, he) i zaczęli sobie aplikować banany, byleby o bułce nie zapomnieli

reszta...

ocena

There is a site called "Wykop" in Poland - something like Digg. There is a lot of very friendly people there, but due to the large amount of users, also a huge number of hopeless idiots.

reszta...

wtorek, 9 lutego 2010

Polak potrafi

ostatnio przez sieć przeleciała (i krąży tam jakie jakie widmo) informacja, że pyffo jest zdrowe

dla spożywających wieść żadna - wiadomo, że zdrowotność zależy od pyffa, ilości, temperatury, towarzystwa i tego, czy na drugi dzień nie trzeba przypadeczkiem czegoś wyjątkowo ważnego wykonać

ale nie od praktyków ta wiadomość

cytowana przy tej okazji jest publikacja z amerykańskiego Journal of the Science of Food and Agriculture, a tymczasem już dwadzieścia lat temu panowie pracownicy z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego (jest taki! w każdym powiecie po uniwersytecie!) doszli do bardzo podobnych wniosków i nawet je opublikowali (niestety w organie wehrmachtowskiego Springera, bo w World Journal of Microbiology and Biotechnology)

btw. zupełnie nie wiem, co takiego optymistycznego można znaleźć w wieści, że w piwie sporo silikonu jest

aż się trochę obawiam

reszta...

sobota, 6 lutego 2010

powtórki



To bardzo piękny film o prostej - ale opowiedzianej językiem najlepszych amerykańskich obrazów sensacyjnych - fabule z cudownym, wzruszającym. mądrym i jakże głębokim przesłaniem.

Oto do prywatnej wilii dwóch Bogu ducha winnych księży wdziera się pod osłoną nocy dwóch zamaskowanych, zwyrodniałych złoczyńców. Zbieżność ilościowa napastników i ofiar jest dziełem przypadku. Nie będę opowiadał w jaki sposób rabusie zaskakują naszych bohaterów, aby nie odbierać nikomu przyjemności oglądania filmu. Po bardzo wartkiej kolacji niegodziwcy kradną dwa telewizory Sony - w tym jeden 30-calowy, siedemnastowieczną ikonę w świetnym stanie, tuż po renowacji, i komplet srebrnych sztućców na 24 osoby, z brakującym raptem jednym widelczykiem do ciast. Wipiwszy kawę, rabusie odnajdują jedenaście złotych monet amerykańskich, dwa stare męskie wisiory, bogato inkrustowane opalami i rubinami, cztery pary nie używanych dżinsów Wranglera i pistolet gazowy z wkładką do puszczania sztucznych ogni. Czego nie mogli zabrać - niszczyli. Okrutne sceny unicestwiania zmywarki, pralki, a nawet lodówki, z pewnością na długo pozostaną w oczach uboższych widzów. A dramatyczne tłuczenie obiadowej części serwisu Rosenthala (cześć deserową wzięli) niechybnie znajdzie się wśród klasyki scen katastroficznych. Na koniec, kiedy w wilii nie było już nic naprawdę wartościowego - poza ukrytymi sprytnie za szafą garniturami Versace i Bossa - dranie zabrali jeszcze magnetowid i mini-wieżę oraz paręnaście tysięcy dolarów w gotówce, wsiedli do zaparkowanych w garażach - nie swoich w końcu - samochodów marki Mercedes 500 SEL i Toyota Camry i oddalili się w nieznane.

Tu nastepuje najpiekniejsza scena filmu, kiedy księża, stojąc w stłuczonej kabinie prysznicowej, zmywają z siebie brud minionej nocy, rozmawiając i płacząc. Z dialogu wynika przesłanie filmu: księży nie można okraść. Nie dlatego, ze jest to czynność wysoce niegodziwa, ale dlatego, że ich prawdziwe bogactwo, ich cały majątek jest w nich samych i w ich wierze. Piękne jest również to, ze mimo tragedii niezachwiana pozostaje ich wiara w człowieka. Kiedy dzwonią z telefonu komórkowego na posterunek - wiemy, że mimo iż dzwonią najwyżej gdzie się da, telefon odbiera człowiek.

Film konczy sie poetycko - metaforyczna sekwencja, w której jeden z księży sięga do wyimaginowanej pochwy i wyjmuje z niej niewidoczną szablę z XVI wieku. Kiedy zadaje nią cięcie - pęka guma w toyocie, prowadzonej z nadmierną szybkością przez jednego z rabusiów, w mercedesie zaś blokuje się wałek w momencie naprawde krytycznym. Widz nie ogląda skutków tych wypadków, ale wie, że to nie przypadek. Księża biorą rakiety tenisowe i idą szosą aż po horyzont. To bardzo polskie zakończenie może nie wszędzie być zrozumiałe, ale właśnie dlatego warto dać obrazowi festiwalową, międzynarodową szansę.

obrazek: ode mnie
tekst: stąd

reszta...