dobrych parę lat temu, jakoś tak w początkach IV Rzepy, jeden z krajowych konstytucjonalistów (duża głowa, ale generalnie wariat) przekazywał zebranych na konferencja naukawej w płd.-wsch. Polszcze, jak to uświadamiał elektorat, tłumacząc marynarzowi spotkanemu w pociągu w okolicach Częstochowy ideę monarchii dziedzicznej (no, w każdym razie jakiegoś jej elementu):
i teraz jest Lechu, potem będzie prezydentem kolejne pięć lat, później będzie przez dwie kadencje Jarek, potem córka...
wzbudził tymi wyznaniami trochę tupania,
trochę, bo, jako się rzekło - wariat,
ale wychodzi na to, że może racji nie miał, ale nieźle kombinował, przynajmniej, gdy rozpatrywać to w kategoriach chciejstwa,
wymyślony przez media politolog MM (aktualnie prześladowany przez ciemne siły z niższej półki) gada praktycznie to samo, tyle że zamiast córy Lecha, wplata w ten łańcuszek siebie...
też rodzina?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz