piątek, 11 maja 2007

jedyny porządny człowiek to prokurator, ale i on - prawdę mówiąc - świnia

"Patrząc na rozumne twarze sędziów, słuchając ich logicznych wypowiedzi, jasnych i celnych pytań i konfrontując to z bełkotem czerwonego na gębie Mularczyka, który wzbudzać mógł już tylko litość i pogardę, mam powód do satysfakcji - nie wszystko we tym kraju stracone. Elity nie spsiały."
Jakoś niespecjalnie przemawia do mnie ten znaleziony w sieci cytat, ale zadyma wokół Trybunału też jakoś nie budzi mojej sympatii. Jasne, że orzecznictwo TK jest od sasa do lasa. Jasne, że jest to orzekanie polityczne. Tyle, że tego się w żaden sposób nie uniknie - to są decyzje odnoszące się do wykonywania władzy państwowej, a to zawsze jest polityka. Polityczny jest też Sąd Najwyższy w USA, gdy orzeka o sprzeczności z Konstytucją zastosowania jakichś reguł prawnych w procesie. (Można i trzeba dyskutować - i to jest oczywiste - o konieczności zmniejszenia związków z polityką, czy to przez całkowitą zmianę modelu sądownictwa konstytucyjnego - model trybunalski sprawdza się zasadniczo tylko w obszarze niemieckojęzycznym, czy to przez zmianę modelu powoływania sędziów TK, czy wreszcie poprzez próby dokładniejszego określenia zakresu właściwości Trybunału, ale raczej trudno postulować pozostawienie badania konstytucyjności stanowionego prawa tylko w rękach aktualnej większości parlamentarnej - tak było w krajach realsocu i to nie było rozwiązanie najszczęśliwsze. A wygląda na to, że takie są właśnie postulaty strony rządzącej. Do takich dziwnych wniosków dochodzę, czytając produkcje p. Jacka Czabańskiego, doradcy Ministra Sprawiedliwości.)
Trybunał był więc polityczny zarówno wtedy, gdy podtrzymywał wprowadzenie religii do szkół czy odrzucał nowele aborcyjne, jak i w momencie orzekania o mandatach samorządowców, i teraz - rozpatrując zgodność z Konstytucją ustawy lustracyjnej.
Ta ostatnia ustawa budzi od początku spore wątpliwości w doktrynie - także wśród zdecydowanych zwolenników lustracji. Prawdopodobne więc było, że TK zakwestionuje ją, jeżeli nie w całości, to w odniesieniu do wielu jej postanowień, także tych kluczowych (np. rozszerzających krąg podmiotów podlegających lustracji). Jasne też było, że dla PiS te regulacje mają znaczenie podstawowe. Wiadomo więc było, że będą ich bronić jak niepodległości. Ale metody obrony to zupełna żenada.
Wystąpienie Mularczyka z sensacyjnymi wieściami nt. agentury w Trybunale to hucpa.
Zadałem sobie trochę trudu i zaglądnąłem do informacji nt. agenta Ladro, czyli do teczki Jamroza. I co? I tam nic nie ma. Ba, jest nawet odmowa współpracy. Bohatera to z niego na pewno nie robi, szczególnie w kontekście innych zapisanych tam wypowiedzi, ale też trudno powiedzieć, czyje to są słowa. Bo jeśli tego oficera, dla którego czerwiec ma 31 dni, to możemy sobie dać spokój.
Zaskakująca natomiast jest wiadomość, że Grzbowski (drugi z wyłączonych z procesu agentów) dał się zarejestrować już po wyborach czerwcowych w 1989 r. Jakoś nie bardzo chce mi się wierzyć, by poniosło go na fali euforii - nasz premier, słabnący na dodatek w Sejmie, koniec komunizmu ogłoszony przez Szczepkowską - a tu co? Dalej jesteśmy w Układzie Warszawskim, dalej w naszym pięknym nadwiślańskim kraju stacjonują tysiące sowieckich sołdatów, dookoła sami wrogowie (przecież w Czechach i NRD ciągle komuna, niedźwiadek z czerwoną gwiazdą jakby słabszy, ale przecież odwinąć się może) - trzeba z tym zrobić porządek. I nasz agent 007 się podejmuje. Mam brzydkie podejrzenia, że to raczej szło o fakt, że PZPR na kolanach, ale wpływy w służbach specjalnych są, więc może da się jeszcze powalczyć. Ale to tylko moje brzydkie i pewnie z niskich pobudek (ew. z brudnego palucha) płynące podejrzenia. Jeśli przyjmie pierwszą wersję, trzeba mu będzie dać wiarę i szlus.
A zupełnie z kapelusza są propozycje premiera, by Trybunał najpierw się zlustrował zgodnie z postanowieniami nowej ustawy, a następnie dopiero zabrał się za jej ocenę. To jest tak absurdalne, że wcale mnie nie dziwi wypowiedź galopującego majora w salonie24, że Sejm sobie uchwali regualcję skazującą byłych i obecnych sędziów TK na karę śmierci, np. za związki z byłym, przestępczym i zbrodniczym reżymem, a po jej wykonaniu mogą sobie deliberować nt. zgodności przyjętych ustaleń z ustawą zasadniczą.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

przeczytałem to dopiero teraz i zrobiło mi się trochę mdło. Zawsze mi sie tak robi jak natrafię na wypocimy SBków.
A co tam - a na drzewach zamiast liści.....