a właściwie bardzo dawno, bo w czasie, gdy istniała i dobrze prosperowała banda pod nazwą Colosseum,
otóż nagrali oni coś, co nosiło tytuł Valentine Suite i nikomu wówczas (w naszym pięknym kraju), łącznie z odpowiedzialnymi redachtorami bardzo pysznego (naprawdą!) programu trzeciego polskiego radia, nie przyszło do głowy, że jest to coś związane z dniem św. Walentego,
utwór był instrumentalny i wszyscy zgodnie tłumaczyli tytuł jako Suita Walentyny (raczej nie Tierieszkowej!),
a to, okazuje się, takie piękne święto i można okazyjnie nabyć np. złączkę żeliwną dwucalową zdobioną kryształami Svarovskiego...
no to, rżnij Walenty
otóż nagrali oni coś, co nosiło tytuł Valentine Suite i nikomu wówczas (w naszym pięknym kraju), łącznie z odpowiedzialnymi redachtorami bardzo pysznego (naprawdą!) programu trzeciego polskiego radia, nie przyszło do głowy, że jest to coś związane z dniem św. Walentego,
utwór był instrumentalny i wszyscy zgodnie tłumaczyli tytuł jako Suita Walentyny (raczej nie Tierieszkowej!),
a to, okazuje się, takie piękne święto i można okazyjnie nabyć np. złączkę żeliwną dwucalową zdobioną kryształami Svarovskiego...
no to, rżnij Walenty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz