poniedziałek, 28 marca 2011
niedziela, 27 marca 2011
mnięsięskojarzyło
zobaczyłem tu
i czytam (gdzie indziej):
poprosiłem, by przekazał mu moją opinię na jego, Semki, temat, brzmiącą dużo mniej cenzuralnie niż tytuł niniejszego wpisu, przy użyciu dość obraźliwego rzeczownika, zajmującego w mianowniku zaledwie jedną sylabę
isięmniepodoba
at 17:17
wtorek, 22 marca 2011
poniedziałek, 21 marca 2011
notka zbyt długa, a i tak szkicowa
tak sobie kombinuję i za cholerę nie mogę dojść, jakimi drogami wędrują przemyślenia ludzi, wydawałoby się rozsądnych
teraz np. trafiłem (wielokrotnie, ale o to mniejsza, bo przekaziory nasze porąbane mocno) na pienia zachwytu pełne, że wreszcie Hamerykany brzydkiego Kadafiego razem z jego zieloną książeczką pacyfikują
usprawiedliwione, a jakże, bo nie ma lepszego sposobu na szaleńców, którzy postanowili wybić część swojego narodu
no, pewnie nie ma, ale
1. mam pewne obawy, czy owo unieszkodliwianie szaleńca nie spowoduje cóśkolwiek większego wybijania rzeczonego narodu; zazwyczaj zresztą tak się dzieje (punktowo i celnie, oczywiście),
2. tak się głupio składa, że poza osławionymi prawami człowieka - sama idea niegłupia jak najbardziej, ale nie wtedy, gdy używa się jej jako wytrycha, albo i łomu, albo nie próbuje się przenosić doświadczeń europejskich (czy euro-atlantyckich) na krańcowo inny grunt - istnieje jeszcze coś, co nazywa się ład międzynarodowy (zwany westfalskim; na marginesie: martwy właściwie, ale z całą pewnością popierany przede wszystkim właśnie przez głościeli tez o konieczności dopieprzenia różnym niewygodnym), czyli zakładający suwerenność wewnętrzną państwa, zewnętrzną zresztą też,
3. pewnie, że bąmocik trzeba interweniować zawsze tam, gdzie dzieją się rzeczy straszne, brzmi nieźle, tyle że milcząco przyjmuje założenie, że podmiot oceniający będzie zupełnie zewnętrzny, a na dodatek ten sam, który ma interweniować,
4. dziwnie się też składa, że rzeczy straszne dzieją się tylko w tych państwach, które za bardzo akurat nie mogą pozwolić sobie na zbytnie protesty (militarne),
5. jeszcze dziwniej, że te straszne (zupełnie) rzeczy dzieją się tylko w tych regionach - nawet, gdy idzie o kraje niezbyt mogące obronić swoją niezależność - w których jacyś możni tego świata węszą biznes do zrobienia,
6. a) spróbujmy jednak ograniczyć się do ogródka imć pana Kadafiego: pewnie, że doszedł do władzy w wyniku zamachu stanu, ciekawe jednak, czy znajdzie się ktoś, kto będzie gadał, że to, co było przed nim było lepsze, albo że nie miał poparcia (wówczas!); to zresztą jest ten sam kazus, co w Chinach czy na Kubie - sami chcieli, to mają - rzeczy straszne się dzieją, ale jedni zbyt silni, drudzy nic nie warci,
b) dobrym człowiekiem (naszym skurwysynem!) w Libii jest wieloletni współpracownik Kadafiego, min. spraw. zresztą - wallenrodzik? rozumiem taką wiarę u nas, gdzie okazuje się, że wszyscy walczyli, że ho, ho, a tylko dla niepoznaki byli w sile przewodniej, albo w przystawkach, ale czy taka wiara może być powszechna?
7. że nas jeszcze te wszystkie interwencje międzynarodowe niczego nie nauczyły; jakby cokolwiek z nich dobrego kiedykolwiek wyszło; humanitarne bombardowanie Serbii, oderwanie kawałka terytorium (które notabene można przyrównać do oderwania u nas Krakowa albo Gniezna z przyległościami), a jaki skutek? powstanie tworu absolutnie patologicznego, utrzymywanego na dodatek z datków zewnętrznych, albo Irak - konia z rzędem temu, kto wskaże jakieś skutki pozytywne interwencji, poza - rzecz jasna - paroma amerykańskimi firmami, które na tym zrobiły gruby szmalec,
8. i wreszcie, spróbujmy sobie wyobrazić podobne zaszłości u nas, np. wyodrębnienie się Śląska, jakiś kawałek z zachodniej granicy, może coś z protestanckich okolic Cieszyna, i reakcję na to - będziemy mówić o samostanowieniu narodów? ja może bym i mówił, bo mnie to..., ale piewcy interwencji? za cholerę! jak komuś się chce zresztą pomyśleć, to może sobie przypomnieć lata rewolty studenckiej, zasadniczo drobiazg w porównaniu, a jednak Gwardie Narodowa w Stanach strzelała i to wcale nie ślepakami (i nie przez pomyłkę, bo magazynier nie to wydał), a przefantastyczny ostatnimi czasy Ronnie R. zupełnie na poważnie kombinował z koncentrykami dla źle myślących,
reszta może później, bo jakoś wcześnie się zrobiło, a parę rzeczy dodatkowo mnie ruszyło
(może pobyt w toalecie zaradzi)
at 03:23
sobota, 19 marca 2011
dziennikarstwo obywatelskie ma się dobrze
czniać składnię, choć też niezła
uwczesny jest powalający
pomijam uwagę Stasia WilgotneWargi - trafić z oceną to żadna sztuka
at 22:31
piątek, 18 marca 2011
szybka reakcja rynku
tej okładki jeszcze nie widziałem,
ale pasuje
update:
niech będzie, że gajowy ma maturę, chociaż lat ma tyle, że kiedy do szkół uczęszczał, to trzy byki ortograficzne zwalniały uczyciela od dalszego sprawdzania postępów uczniowskich i nakazywały wstawić klasyczną pałę,
niech będzie, że łapy mu od podtrzymywania drugiego filaru zdrętwiały,
że prezydencja europejska się zbliża,
że ón tak dla żartu, żeby merdiom żer dać (kazus boskiej nelly),
usprawiedliwień można znaleźć setki: pourazowy zespół obciążeniowy, gorączka filipińska, pomroczność jasna...
ale czy może być usprawiedliwieniem, że któś inny też pisać nie potrafi (o ile nie potrafi, bo intelektualnie na pewno sprawniejszy, tyle że ma pierdolca)
at 21:31
wtorek, 15 marca 2011
poniedziałek, 14 marca 2011
merdia i w nich grzebanie
cuszsz
rzydy i inne syjonisty po sieci latajo, fylmyki jakieś puszczajo, to i pani (p)osłanka Ś.-K. odpór im daje
wprawę ma od dawna
widać nie zapomniała
tak kompletnego skretynienia nasza przefantastyczna legislatywa dawno z siebie nie wypuściła
rejestracja w krajowej radzie (d. radiokumitet) filmików obrazujących - jeśli kto jeszcze komórkę w łapie potrafi utrzymać - np. sobotni szlak walki i męczeństwa (celem umieszczenia go na pejsbóku albo naszej-klasie-kochanej) albo podpalanie bengala na cześć
ba, nie tylko rejestracja - trzeba jeszcze zakupić i wyemitować wytwory artyzmu europejskiego za co najmniej 10% kosztów naszej produkcji
jak liczyć cierpienia kolegi udostępniającego dupę dla wspomnianego bengala? jak przeliczać flaszki? melina, knajpa czy sklepik nocny?
jednomyślnie to uchwalili
jeden głos wstrzymujący (rok '76 się przypomina), uwaga, uwaga - z PiS! za(ga)pił się?
przeginam oczywiście, ale z lektury takie wnioski można wyciągnąć
wszystko zależy, jak się komu będzie chciało stosować
bengal może przejdzie, ale napita (p)osłanka Ś.-K. za kierownicą to już może być usługa audiowizualna na żądanie
w kancelarii sejmu jest coś takiego, co się biuro ekspertyz nazywa (albo podobnie) - opiniują takie gnioty
niestety, od dawna są to synekurki opanowane przez ludzi, których nazwiska pominę (odium towarzyskie to paskudztwo)
stąd pozytywne opinie nt. tego knota
wiem, życie ma swoje prawa
zadłużenie w banku nie chce czekać, a latorośle pci żeńskiej cza było wyposażyć
at 23:03
jest szansa
JKM obiecał, że wycofa się z polityki, jeśli dostanie mniej niż 3% głosów
wyborcy pilnować się!!!
może inni pójdą w jego ślady
at 12:39
piątek, 11 marca 2011
odkrycie
w notatkach k.p. trafiłem na wyznanie, że można w napoju zagustować z tego powodu, że z kolejnymi łykami zmienia smak
coś w tym jest, pomyślałem
wprawdzie to mocno wysublimowana (minimum minimorum) teza, ale
ŚWIĘTA PRAWDA
zmienić tylko łyki na kufle
już wiem, dlaczego tak lubię pyffo
cały życie człek się uczy*
* i głupi umiera
at 20:25
na zachodzie bez zmian
magazyn Rolling Stone, kiedyś legenda, wyrocznia, ikona i co tam jeszcze chcecie, teraz coraz bardziej przypominający poważne pisma kobiece, zrobił wśród swoich czytelników sondaż na najlepsze bandy sceniczne
i jest super, hiper, a nawet bardziej
absolutny dowód na możliwość zatrzymania czasu
pierwsze miejsce, oszywi (my som amerykany), pszenno-buraczany Boss z New Jersey
dalej jest równie fajnie
impreza dinozaurów albo nekrofilia
2. Dziarskie Dziadki (już ani rolling, ani stoned, że zacytuję Deana Martina), kierowani przez dwóch gostków, którzy w sondażu: kto będzie następny? rozpisanym zaraz po wysypie trupów (Joplin, Wilson, Hendrix etc. etc., był kiedyś taki rok, były takie nazwiska), zajęli dwa pierwsze miejsca
3. The Who - pysznie, Live at Leeds to znakomity album, ale to było wieki temu
4. ansambl Pinka Fłojda, lasery, bajery i dmuchane utensylia
itd. itp.
na dziewątym zaspół o adekwatnej nazwie Wdzięczny Nieboszczyk - może to zupełnie niesprawiedliwe, ale sądząc po płytotece, ostatni dobry (może nawet znakomity) koncert nagrali w '69 (a może w '68, nie pomnę), jeszcze trzypłytowy album z europejskiego turu w '72 był bardzo przyzwoity, ale to była wycinanka mocno poprawiana
na dziesiątym zupełna padlina (znaczy, jak dla mnie, to zawsze syf był) - The Kiss, czyli globalno-galaktyczny jęzor basisty
z nowszych rzeczy: U2 i Pearl Jam, ale Bogiem a prawdą, jakie to nowości
świat się zatrzymał?
nie ma muzyki?
już tylko Lejdi Zgaga i Justyn Bimber
at 20:14
czwartek, 10 marca 2011
rozmyślania nad sensem istnienia
Przyjmę Małysza, będzie całkiem miło, ale jak zacznie tłumaczyć, że kończy karierę, bo trzeba wiedzieć, kiedy powiedzieć stop, że jak się nie daje już rady, to lepiej ustąpić, że nie warto w takiej sytuacji rwać się do rywalizacji, bo publiczność może zacząć gwizdać... – zastanawiał się premier
at 21:53
środa, 9 marca 2011
sobota, 5 marca 2011
nabyłem drogą kupna
książkę
niby standard
znaczy wg mnie, bo zdarza mi się to raczej regularnie
(mało narodowy jestem widać, bo zdaje się, że to takie powszechne nie jest; ba, nie tylko nabywanie, ale nawet czytelnictwo przygodne; niektórym nie zdarza się nawet do książeczki do nabożeństwa zaglądnąć, zresztą po co? i tak wszystko wiadomo, a jak nie wiadomo, to zawsze znajdzie się jaki biskup czy inny proboszcz, albo ojciec dyrektor, i wyjaśni)
ad rem, czyli wracając do naszych baranów
fotka chyba z allegro
zastanawiałem się trochę nad nabytkiem, bo autorzy wzięli sobie na warsztat własne doświadczenia, a wtedy, gdy oni zaczynali owe doświadczenia zbierać (ew. planować), mogłem już sobie śpiewać, gdybym potrafił: где моя юность, где мой ресторан?
wrażenia różne
może dlatego, że do końca lektury jeszcze daleko, albo nawet dalej
podejrzewam jednak, że największy kłopot z tym, że brak podzielności uwagi cierpię
nie jest może jeszcze sytuacja skrajna, jak w przypadku prezia Forda Dżeralda, który podobnież, jak żuł gumę, to już chodzić nie mógł, ale blisko jestem
publikacja tymczasem jest niezłym popisem typograficznym (chociaż drukarnia chyba się przynajmniej w paru miejscach edytorsko rozjechała - trzeba mieć niezłe oczy, żeby literki poskładać, może zresztą to kwestia papieru, który za bardzo albumowy nie jest)
czytać trzeba na kilku planach jednocześnie
najlepiej mieć oczy na słupkach i przyswajać obraz równolegle obiema półkulami (przecięcie spoidła to jednak środek zbyt radykalny)
a to dopiero początek moich kłopotów, bo książka ma strukturę dosyć nielinearną
znaczy, wg autorów treści są ułożone na pewno w kolejności określonej, mnie jednak bardziej kojarzy się to z eksperymentami cortazarowskimi, przy czym tamten dawał dodatkowo receptę, w jakim porządku poznawać poszczególne rozdziały, tutaj porządek trzeba sobie samemu ustalić
nadmiar (kurtkanawacie) wolności
że nie ma klasycznego początku, klasycznego końca (wstęp, rozwinięcie, zakończenie), że trudno uporządkować narrację, to nic dziwnego
podejrzewam, że w takim paczłorku, złożonym z rozmów, cytatów, wyimków z blogów, byłoby to bardzo trudne
dobrze, że coś takiego się ukazało
sporo fajnych wypowiedzi, niektóre komentarze kapitalne
muli mnie jednak cholernie dużo
- raz, że ograniczenie terytorialne - najwięcej Warszawy oczywiście, chyba ze względu na lokalizację głównego machera, trochę wybrzeża, a reszta to jak cię mogę
- dwa, że ograniczenie czasowe
wiem, że teraz młodzież później dojrzewa, ale jednak niezły kawał świata zauważa się przed dwudziestką (nawet, jeśli się głupio zauważa)
tutaj, na dobrą sprawę, wszystko rozpoczyna się na początku lat osiemdziesiątych, a przecież gros wypowiadających się to pięćdziesięcio- i sześćdziesięcioparolatki
(wiem, wcześniejsze wstawki też są, ale większej wagi nie mają)
- trzy, że króluje punk i rege, wcześniej to tylko bigbity byli
(dobra, wychwyciłem, że zauważone zostało istnienie dżazu i paru kapel do bigbitu i mgm nie zaliczanych)
- cztery, jak oni wszyscy prostestowali i byli wbrew
cholerna nowość, jakby kiedykolwiek ktokolwiek chciał się od razu do dziadów upodobnić (i wszystko z poprzedniego pokolenia by pasowało)
dobrze przynajmniej, że protestanctwa politycznego i martyrologii niewiele - dziwnym trafem najbardziej prześladowani byli ci, którym jakoś płyty udawało się wtedy nagrywać, do środków musowego przykazu dostać...
- pięć, i to chyba jest najgorsze: tego całego grania, które w książce jest najbardziej 'obgadywane', nie da się dzisiaj po prostu słuchać
dziwna rzecz, ale wielu rzeczy z początków punka, chociaż bardziej tych post-punkowych, mogę dzisiaj słuchać bez negatywnych sensacji, a tych naszych oryginałów za żadną cholerę
wtedy zresztą też się nie dawało
pewnie palców obu rąk by starczyło dla policzenia kawałków zdatnych do czegokolwiek (a i z tymi byłby fest kłopot, bo jak mieli pomysły, to ze śpiewem kruchutko)
znaczy na trzeźwo i bez wpływu
pod wpływem to (z własnej autopsji pamiętam) nawet Czerwone Gitary grające Don't Let Me Down wywoływały wzruszenie
niektórych wykonawców reggae też słucham bez bólu (choć Bogiem a prawdą tyle samo ich w kuntry znajdę)
ale tych naszych?
babilon nie spłonie, woda w ortalionie - za cholerę nie wiem, czy autor odnosił się do rodzimych produkcji, ale jako komentarz to może być
a w ogóle najlepszym wg mnie komentarzem (znalazłem w tej książce) jest porównanie poziomu naszych kapel regałowych z kapelami niemieckimi, wypadające dla nas niezwykle pozytywnie
zupełnie na poważnie
pyszne!
ale dosyć tego czepiactwa (charakter taki, upierdliwy tetryk)
czyta się to dobrze, czasami aż miło się na sercu robi
piątek, 4 marca 2011
czwartek, 3 marca 2011
środa, 2 marca 2011
z guzem
bo broda tak długa była...
1. jakieś roztrojenie jaźni mi się pojawiło
albo gorzej
czytam, czytam i dziwnie mi się robi
Po 1989 r. doszło w Polsce do erupcji talentów na skalę niemającą precedensu. Fenomen ten wykracza poza kulturę, jest zjawiskiem spłecznym i ekonomicznym, a Polska stała się w ciągu jednego pokolenia kreatywnym zagłębiem Europy (Polityka 9, s. 88, niejaki Potorczyn, dyrektor)
gały takie mi wylazły, że prosto Marty Friedman (choć zazwyczaj mam oczka jak ten Szkop w Złocie dla zuchwałych - był kiedyś taki film - i otwierają mi się jedynie na wieść o kasie)
gdzie kurna te ejakulacje kulturalne?
społeczne? noszkurwasz, rzeczywiście społeczeństwo obywatelskie jak w pysk, palenie opon? tłumy na Krakowskim? szlag, o co idzie?
ekonomiczne? zielona wyspa? czy może raczej umiejętność prywatnego podwiązywania się do publicznych pieniędzy?
tja, jest się czym chwalić
kreatywny pijar
wystarczy, że ogłosimy, że cóś sukcesem jest
(ale... i jak zachwyca, kiedy nie zachwyca)
2. niejaki Płaszczak, co to niestety (p)osłem jest, skarży się
skarży się do p. Magdy-o-właściwym-Nazwisku, że Stokrotka go prześladuje
pytania mu zadaje
na które ón odpowiedzi nie zna
(a jak, kurna, może znać, skoro pytanie wypowiedzi prezia dotyczyło; na marginesie: nic o nas, bez nas jest niezłe, szczególnie, gdy brać pod uwagę fakt, że z Szczynukowiczem się nie gada, bo on zupełnie przez nieporozumienie, co akurat jest prawdą, z nikim, kto z nim gada, też się nie gada, z premierem też nie, bo - jakby nie patrzeć - ryży renegat, a do tego na nartach jeździ u żydów, itd.; radnych się pozbywamy na rzecz opozycji - bez nas jest ewidentnie, ergo: nic; niestety, są jeszcze takie miejsca, że pisiory są i to są mocno, nie trzeba nawet Mister Zero na gwałt ściągać, nie, co ja gadam, na gwałt, to Andrew L., pierwszy mulat RP)
rozumowanie (uczciwszy proporcję) trochę jak z Andrew Goloty, któremu się zdawało, że Lewis sobie z nim pogada, zanim się zaczną naparzać
margines nr 2: uczyłam się panie ..., o jak ja strasznie się uczyłam, dniamy i nocamy (w podtekście, a czasami i otwartym tekstem: ale ja tylko dostateczny chcę)
za Stokrotką nie przepadam, żeby nie było
a smakowity suchar bez związku
3. dolnośląski bloger znowu dał z siebie
(jakbym niemieckiego pornosa oglądał)
zauważył, że nieletnie panienki lubiejo się szminką posługiwać i w mamine szpilki wbijać
znaczy kiedyś tak było - teraz mogą mieć swoje - poziom zamożności nieco wzrósł
znaczy (kolejne) o Wlk. Brytanię idzie
swoją ścieżką, jeśli óne mają mniej niż dziesięć lat (jak wspomniany bloger twierdzi), i o wiek idzie, żeby nieporozumień nie było, to chyba idzie umierać
a dla blogera cóś pełnoletniego
Wichry Kołymy
film taki się pojawił
za cholerę nie potrafię dojść, dlaczego mam sympatyzować z ludźmi, w stosunku do których batiuszka się pomylił
na dzisiejsze przekładając:
wszyscy w porządku są i tacy zupełnie dziewiczy, bo chrzestny się na nich wziął i wypiął
swoją drogą, mam nieprzeparte wrażenie, że nikomu nie chciało się zająć jeszcze problemem (a może nawet problematem) znaczeniem imienia Józef w historii
at 12:10
Zaprojektuj imprezowe opakowanie
zaprojektowali
w głosowaniu okazało się, że drugie miejsce zajmują
i nagle...
- aaaaa!
- nie bój nic
wyszło, że to projekt niezgodny z regulaminem
at 01:57