magazyn Rolling Stone, kiedyś legenda, wyrocznia, ikona i co tam jeszcze chcecie, teraz coraz bardziej przypominający poważne pisma kobiece, zrobił wśród swoich czytelników sondaż na najlepsze bandy sceniczne
i jest super, hiper, a nawet bardziej
absolutny dowód na możliwość zatrzymania czasu
pierwsze miejsce, oszywi (my som amerykany), pszenno-buraczany Boss z New Jersey
dalej jest równie fajnie
impreza dinozaurów albo nekrofilia
2. Dziarskie Dziadki (już ani rolling, ani stoned, że zacytuję Deana Martina), kierowani przez dwóch gostków, którzy w sondażu: kto będzie następny? rozpisanym zaraz po wysypie trupów (Joplin, Wilson, Hendrix etc. etc., był kiedyś taki rok, były takie nazwiska), zajęli dwa pierwsze miejsca
3. The Who - pysznie, Live at Leeds to znakomity album, ale to było wieki temu
4. ansambl Pinka Fłojda, lasery, bajery i dmuchane utensylia
itd. itp.
na dziewątym zaspół o adekwatnej nazwie Wdzięczny Nieboszczyk - może to zupełnie niesprawiedliwe, ale sądząc po płytotece, ostatni dobry (może nawet znakomity) koncert nagrali w '69 (a może w '68, nie pomnę), jeszcze trzypłytowy album z europejskiego turu w '72 był bardzo przyzwoity, ale to była wycinanka mocno poprawiana
na dziesiątym zupełna padlina (znaczy, jak dla mnie, to zawsze syf był) - The Kiss, czyli globalno-galaktyczny jęzor basisty
z nowszych rzeczy: U2 i Pearl Jam, ale Bogiem a prawdą, jakie to nowości
świat się zatrzymał?
nie ma muzyki?
już tylko Lejdi Zgaga i Justyn Bimber
Czy i za ile Orban sprzeda Romanowskiego?
-
Żyjemy w kraju, który powoli stacza się w odmęty operetkowego państwa
dawnej upadłej Rzeczpospolitej. Rzeczy jeszcze dekadę temu niewyobrażalne,
dziś stają...
13 godzin temu
6 komentarzy:
Greatful Dead to mi się kojarzy z Gregiem, ostatnim hipisem.
Greg był pacjentem dra Sacksa, został zaszczycony rozdziałem w "Antropologu na marsie".
jak przesiadywał latami w buddyjskim klasztorze, Greg dorobił się pokaźnego guza mózgu (wielkości grejpfruta, czy jak tam się literuje ten owoc). guz spowodował m.in amnezję - facet nie pamiętał nic, co wydarzyło się po - bodajże - 70-tym. i do końca życia (lata 90-te) był wielkim fanem G.D. (rozdział kończy się opisem podrygiwań grega na koncercie)
książki nie znam, filmu też nie
Garcia zmarł w '95 i potem nie byłoby jak podrygiwać, więc pewnie Greg miał trochę szczęścia
zresztą słowo podrygiwać nie jest chyba najlepsze, to bardziej odjechane kołysanie się było
a nagrań można posłuchać - takie gitarowe granie z furą improwizacji
tak, teraz wszędzie sami Emeryci rządzą… ;–)
mr. makowski
że zmałpuję tu kogoś
Pan znowu o książce?
a na poważnie to albo wyniki są przygnębiające, albo RS czytają tylko ramole (uczciwszy)
ew. tylko oni czytają
problem nie w tym kto czyta RS
problem w tym, kto go pisze i redaguje - zywe trupy
(inna sprawa, ze wszystko juz bylo (=zagrane) i gra sie to tylko na nowo)
niby racja
jakby pisał kto inny, to może i czytał by kto inny (bo ranking czytelniczy był)
albo nikt by nie czytał, co i tak szkodliwe by nie było
Prześlij komentarz