poniedziałek, 6 sierpnia 2007

w dupie się jej już poprzewracało

zobaczyłem na SpieprzajDziadu i tam odsyłam (a tutaj oryginał)
tu tylko moja żółć
Na Przystanku Woodstock ktoś wpadł na pomysł, by ruszyć z akcją oddawania krwi przez uczestników. Zainteresowanie było podobno bardzo duże. I klawo, szczególnie, że ostatnio było sporo chlapania na temat braków na odcinku.
Ale nie dla wszystkich...
Jakaś Hanna Wujkowska (Wanna Hujkowska ©jasneżeja), Doradca Ministra Edukacji Narodowej ds. Promocji Ochrony Życia w Szkołach oraz członek Gabinetu Politycznego Ministra, stwierdziła, że w atmosferze przesączonej (dosłownie) promilami, łoskotem satanistycznej muzyki i przekleństw oddawana jest krew na potrzeby chorych, następnie zatroskała się, jakie przesłanki kierują osobami wydającymi zezwolenia na tak dwuznaczną akcję, a na koniec zawyrokowała: na Woodstock profanuje się wartość krwi.
Pewnie, że na takiej imprezie zaćpanych i zapitych trochę (trochę więcej niż trochę) się zawsze znajdzie. Być może taki podjarany szybciej podejmuje decyzję o pozbyciu się ćwiartki życiodajnego płynu. Ale nie przypuszczam, by kwestią pobierania krwi zajmowali się wolontariusze Owsiaka. To robią zawodowcy. Ci sami, którzy pobierają krew w punktach honorowego krwiodawstwa. Ta krew jest później poddawana tym samym procedurom.
To, o co w końcu idzie? O towarzystwo, w jakim się krwiodawca obraca?

13 komentarzy:

Anna Sobaczewska pisze...

No może i poprzewracało. Nie wiem, czy w dupie.
Jednakowoż, żeby oddać krew to trzeba ładnych parę dni nie pić - wiem, bo próbowałam. Znaczy oddać, a nie: nie pić.
I to jest pewnie jakoś po oddaniu do sprawdzenia, oczywiście.
Tylko rzecz w tym, żeby takich operacji Myszka Miki też nie robić, ja do Owsiaka nie mam nic, fajnie, że są koncerty, sama w Jarocinie ś.p. kiedyś byłam, ale operacje spektakularne acz mało skutkujące mnie raczej nie nęcą.

Kuszelas pisze...

Wiesz co, nie mam pojęcia, czy to tylko się skończyło na medialnym zadęciu.
Jeśli tak... jakby miało się skończyć na zasilaniu kanalizacji pobraną hemoglobiną, to jest oczywiście kryminał, długi i smutny, bardzo długi i bardzo smutny.
Ale nie przypuszczam.
Owsiaka raczej mało znoszę. Kiedy pojawił się Jarocin, byłem w wieku emerytalnym, więc się nie załapałem. Żadnych sentymentów więc nie odczuwam, lecz wydaje mi się, że poza tą całą otoczką "publiczkowatą", np. orkiestra przynosi dosyć wymierne efekty (wiem, że ktoś z tego jeszcze żyje, ale mi to jakoś nie przeszkadza - to jest robota).
Nie ma co się żżymać na fakt, że jest to akcja. Jeżeli niedawno przedstawiano w tiwi jako bohatera lekarza, bo oddał krew dla potrzebującego pacjenta, to o czym mówimy.
Tu się liczy skutek. A ten, jak mniemam, będzie pozytywny. Skoro z dostępnych informacji wynika, że były cztery punkty i w każdym 10-15 stanowisk do pobierania krwi, a kolejki czasami dochodziły do dwóch godzin, to chętnych musiało być sporo. I naprawdę nie przypuszczam, by brali tam jak leci.

Co do podsumowania, zgadzam się w pełni. Zadęcie i para w gwizdek to też nie są moi ulubieńcy.
Można też oczywiście się spierać, czy niektóre akcje (też paskudztwo, jeśli coś trzeba akcją załatwiać - kampania buraczana!) nie są zbyt nagłośnione w relacji do efektów. Ale to tylko gdybanie, bo problem jest właśnie w efektach - czy one w ogóle bez takiej akcji (fe!) by zaistniały?

Anna Sobaczewska pisze...

No ale to jest większy trochę temat.
Dzisiaj sobie jechałam i oglądałam bilboardy. Żeby na dzieci nie krzyczeć. Żeby niepełnosprawnych zatrudniać.
Sierpień miesiącem trzeźwości.
No jakoś ja tych akcji nie lubię.
Znaczy cudownie, jak akurat ktoś po obejrzeniu plakatu dostrzeże, że dziecko czuje tak samo tylko bardziej, a pić należy z rzadka i umiarkowanie, a niepełnosprawny też umie pracować.
Ale - czy Ty wierzysz w tek akcje?
Pamiętasz (pamiętacie?) operacje humanitarne w Jugosławii (jeszcze wtedy Jugosławii) - tam chyba własnie ukuto to powiedzonko, operacja Myszka Miki, bo ta pomoc była do telewizji,a nie dla ludzi. Zrzuty bez sensu, na tereny zaminowane, kompletnie bez sensu.
Ale w telewizji wyglądało bardzo fajnie.

Kuszelas pisze...

jasne, że to wielki temat i jeżeli na bloga, to na takiego z gospodarzem jak Sadurski;
w akcje generalnie nie wierzę (bo zupa była za słona) i dlatego idzie mi o skutek - jeśli coś jest skuteczne, nawet trochę, to to jest dużo, dużo lepsze, niż zaklinanie pod wiatr czy coś podobnego;
i dlatego to właśnie puściłem, bo p.WH nie podoba się atmosfera i otoczenie, a nie pyta, czy jakiś efekt był

Anonimowy pisze...

Caritasowi się forsa Jaggera nie podobała, a pani Wujkowskiej (znamy, znamy) krew się nie podoba. To już dzieci nienarodzone i wróg-gej nie wystarczają? Wszystko staje się narodowym symbolem? Tym ludziom kompletnie odwala. I to jest porofesjonalna malkontencka diagnoza, wszędzie świry.

Kuszelas pisze...

malkontencka diagnoza, aczkolwiek trafna (i profesjonalna), była już przez innych (profesjonalistów) artykułowana,
vide: rządzą nami pojeby (by Jan Nowicki)

Anna Sobaczewska pisze...

O, a co się Tyci tak przyczepiasz?
A co ja Ci winna?
DO Sadurskiego...
Sam pisz do Sadurskiego, zresztą Sadurski blog zamyka.
A tam za poważnie i tak jakoś państwowotwórczo dla mnie jest.

Anonimowy pisze...

NAJLEPSZA KREW NIEWINIĄTEK!!!!

Kuszelas pisze...

>> Anna
wcale się Łaskawa Pani nie przyczepiam, nic a nic, nawet mi to w głowie nie postało
chciałem tylko zwrócić uwagę, że tamten blog, to taki poważny blog, taki z pretensjami
a tu to co?
ot, zwykłe popluwanie na klasę polityczną - akurat trafiło, że bardziej właściwi u władzy są, to i trochę łatwiej trafić
ukłony (na wszelki wypadek)

Kuszelas pisze...

>> joe255
idzie Ci, rzecz jasna, o macę?!
czy - wzorem pań znanych z historii - jakieś poprawki na kosmetyce? ;-)

Anna Sobaczewska pisze...

Uu, Kolega Szanowny najpierw mnie próbuje do prof. Sadurskiego skierować, potem per Łaskawa Pani, uuu.
Rozumiem, forma nie ta, za poważnie próbowałam.
Przypomniał mi się mój kolega, zwany MIstrzem Ciętej Riposty, bo na każde zawołanie co brał jakoś bardziej do siebie miał jedno odezwanie: Odpierdol się.
Przepraszam za wyrażenie, nic osobistego, proszę do siebie nie brać, ale tak staram się wcelować w oczekiwania Autora.

Kuszelas pisze...

>> Anna
ja wiem?
może staraj się nie celować...
:-)

Anonimowy pisze...

heh- no wiesz- taka krew byłaby najwłaściwsza- sadzac z komentarza pani Wanny