poniedziałek, 6 sierpnia 2007

za tych, których napoiliśmy, nie odpowiadamy

Mniej więcej 270 km od Peterburka, na brzegu rzeki Swir, leży sobie wioska Wierchnyje Mandrogi.
Wioska to nawet za dużo powiedziane. Ot, taka stajanka dla tych, którzy w tamtych okolicach lubią sobie do zwierzyny postrzelać (są tacy miłośnicy przyrody). Kiedyś był pomysł, by tam skansen robić, ale na razie zbyt wiele z tego nie wyszło. Jest tam jednak coś, co wg mnie jest pomysłem, który sprawdziłby się nie tylko w tamtych rejonach. I jest to Muzeum Wódki.
Bo może znajdziecie miejsce, gdzie się nie pije...
Mają jednak spory wybór...
a celują w produkt krajowy.
Znajdzie się sporo dla amatorów nietuzinkowych opakowań...


rozrywek umysłowych(?),
a także fajansu, ew. ogródkowych krasnali (czego, jakem krasnosrulek, nie znoszę).
Mnie jednak najbardziej się podoba to, że jest to jedno z niewielu muzeów połączonych z wyszynkiem - gdzież można spróbować eksponatów (może w Muzem Kartofla, o ile jeszcze istnieje), a nawet gdyby, to kto by chciał. I szyld nad szynkwasem jest powalający-

Brak komentarzy: