wtorek, 11 września 2007

obejmując urząd...

właściwie to powinienem się przyzwyczaić, że słowo nie ma żadnej wartości... ale jakoś trudno
od jakiegoś czasu słyszy się przeróżne wypowiedzi na temat zgodności z konstytucją takich czy innych działań; głosy takie na dodatek dobiegają z różnych stron naszej sceny politycznej
to klasyczne wytrychy


złożenie jakiś czas temu przez Platformę wniosków o wyrażenie wotum nieufności wobec wszystkich ministrów rządu najlepszego od czasów Mieszka I (a może nawet dłużej) słabo godzi się z dyrektywami umiaru i powściągliwości, ale w żadnym razie nie jest z regulacjami konstytucyjnymi sprzeczne - odpowiedzialność parlamentarna (polityczna) ministrów może być egzekwowana bez ograniczeń czasowych i przedmiotowych, w szczególności zaś nie wymaga udowodnienia lub choćby uprawdopodobnienia naruszenia przez ministra jakichkolwiek norm — prawnych, moralnych czy (sic!) politycznych, co więcej, sejm może posługiwać się procedurą "indywidualnego" wotum nieufności bez ograniczeń, usuwając w tym trybie nawet większość powołanego przez prezydenta i obdarzonego wcześniej swoim zaufaniem (a nawet przez siebie wybranego) rządu
że się to będzie kłócić z logiką ustrojową, to inna sprawa
bardzo podobne uwagi można odnieść do manewru odwołania wszystkich ministrów, których wymienione wyżej wnioski dotyczyły - jasne, że była to swojego radzaju ucieczka (a i - jak mniemam - chęć utarcia PO nosa) przed głosowaniem, które - jak można by sądzić - zakończyłoby się spektakularną porażką genialnego stratega, ale też z konstytucji wynika, że "dokonywanie zmian w składzie Rady Ministrów" obejmuje odwołanie ministra z każdej (dosłownie każdej) przyczyny, którą uzna za zasadną prezes RM, przedstawiający prezydentowi wniosek o odwołanie (nie dotyczy to rzecz jasna sytuacji, ale tylko takiej sytuacji, kiedy ministrowi sejm już zdążył wotum nieufności wyrazić)
do skrobnięcia tych uwag skłoniła mnie dzisiejsza wypowiedź szefa rządu, który spostponował prezesa TK i nakazał mu uważne czytanie tekstu konstytucji - idzie oczywiście o zagadnienie, czy niezmordowana minister spraw zagranicznych jest ministrem
w tym sporze magister zdecydowanie z doktorem wygrywa
złożenie przysięgi jest warunkiem objęcia urzędu przez członków rządu - wynika to bezpośrednio z roty przysięgi, rozpoczynającej się od słów: "obejmując urząd"
innej możliwości nie ma - złożenie przysięgi nie jest uprawnieniem członka rządu, lecz jego obowiązkiem; uchylenie się od tego obowiązku skutkuje niemożnością pełnienia obowiązków (w literaturze co prawda pojawił się głos sugerujący, że dopuszczalne jest objęcie stanowiska i rozpoczęcie działalności, lecz był on całkowicie odosobniony; w aktualnym składzie Rady Legislacyjnej jest też co najmniej trzy osoby, które uzasadnią wszystko, a na pewno będą się starać)
zatem MSZ została powołana, lecz stanowisko może objąć dopiero po złożeniu uroczystego zobowiązania przestrzegania określonych reguł i respektowania określonej hierarchii wartości - dla niektórych to zwykły pic, ale zdarza się, że składający przyrzeczenie traktują je poważnie, np. wybrani w 1989 r. "solidarnościowi" sędziowie TK odmówili złożenia ślubowania wg obowiązującej wówczas roty, gdyż znajdował się w niej passus o obowiązku wierności "zasadom ustroju socjalistycznego państwa" (ślubowanie złożyli dopiero po zmianie ustawy o TK)
obrazek zupełnie bez związku (bezzwiązkowość ©makowski)

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

faktycznie Obrazek -- od Czapy ;-)

Anonimowy pisze...

od melonika :)

Vanitum pisze...

a mnie zastanawia tylko ta karteczka z napisem PASEK na obrazku...

Anonimowy pisze...

ten pan, co poprawia, to wszystko wie NAJLEPIEJ. Irytujące


SOCJALIZM - TAK WYPACZENIA - NIE!!!!

Kuszelas pisze...

>> makowski & socjo
jakby czapę rozumieć largissimo, to i od biedy będzie to melonik (na bezrybiu...)

>> vanitum
pasek to skrócone (pewnie gwarowe) określenie paskarstwa, czyli korzystanie z braków rynkowych, by podnosić ceny (sorki za pewnie niepotrzebne wyjaśnienia)

>> joe
i tak najgorszy jest wypaczony socjalizm
(chociaż, czy on może się nie wypuczyć?)

Unknown pisze...

a pamiętacie, jak kiedyś rozpaczano nad falandyzacją prawa... to, co teraz się dzieje, to megafalandyzacja

Kuszelas pisze...

>> Jah
mam trochę inne wrażenie
pewnie, że jest jakieś tam naginanie, wykorzystywanie luk czy łażenie po krawędzi prawa (jak było za czasów Falandysza), ale to, co robi najgorszy abszmak to takie zwykłe klasyczne chamstwo i darcie na wydrę