inny język, inne czasy, a jednak skojarzenia - szczególnie po tych marszach z pochodniami (fackelzug) - nieprzyjemne się nasuwają,
nic, tylko idąc za światłym przykładem, na sztandarze partii hasełko umieścić,
nie jest miło w tym kondominium,
a ten ryży nic, tylko dzieli i jątrzy, i wodę na nie nasz młyn puszcza,
rzeczywiście najwyższy czas przecknąć się, pogonić tych zamordystów, leniwie lody kręcących i o łaskę przewodzenia poprosić tę Perłę Wolności (jeśli wierzyć ostatnim pieniom Jarosława Marii, podobnież Schulza, co odkrył jeszcze bardziej i lepiej narodowy Bubel czy jakiś inny Gniot)
Czy i za ile Orban sprzeda Romanowskiego?
-
Żyjemy w kraju, który powoli stacza się w odmęty operetkowego państwa
dawnej upadłej Rzeczpospolitej. Rzeczy jeszcze dekadę temu niewyobrażalne,
dziś stają...
20 godzin temu
2 komentarze:
Spokojnie, panie - nie produkują takich stahlhelmów w tym kraiku: żaden nie wejdzie na cudowe półkule mózgowe.
To takie polskie marsze polskich perypatetyków - im się wydaje że myślą chodząc.
A oni tylko chodzą nie myśląc.
Prezes mści się za brata, pan byś się nie mścił?
Prześlij komentarz