niedziela, 30 grudnia 2007

rupiecie


dawno, dawno temu, bo w 69 r., zapomniana dziś kapela Quicksilver Messenger Service wzięła na warsztat sporo starszy numer niejakiego Ellasa Othy Batesa (znanego też jako Ellas McDaniels), czyli Who Do You Love?


w 1969, czyli w najlepszym dla siebie czasie - to może dziwne, ale zespół największe sukcesy i artystyczne, i komercyjne odniósł, kiedy założyciel i wokalista grupy siedział w pace za posiadanie maryśki, czyli w okresie trzech pierwszych albumów (sam Dino Valente siedział koszmarnie długo, bo od 65 do końca 69; z tym założycielstwem to też jakoś dziwnie jest, bo gościa posadzili jeszcze zanim grupa zadebiutowała, a kiedy wrócił, to podczas pierwszej wspólnej sesji nagraniowej z zespołu odeszli gitarzysta, basista i pianista Nicky Hopkins, który dołączył podczas nagrywania trzeciej płyty),
no dobrze, dobrze, do rzeczy przechodzę: idzie oczywiście o horrorek autorstwa Bo Diddleya z 1957 r., jeden z koronnych przykładów bo-diddley-beat (taki charakterystyczny rytm, trochę rumbopodobny),
dlaczego horrorek?
tekst taki jakiś niezbyt milusiński:
I walked forty-seven miles of barbed wire,
I got a cobra snake for a necktie,
I got a brand new house by the road side,
Made out of rattlesnake hide.
I got me a chimney made on top,
Made from a human skull,
Now come on, take a little walk with me,
Now who do you love?
Come on Arlene, take me by the hand,
Let me know you understand,
Who do you love? ...
Ride nine times on the midnight train
Through the fire and cold rain,
Who do you love? ...
I've got a tombstone hand in a graveyard mine,
Just twenty-two and I don't mind dying,
Who do you love? ...

numer był robiony przez wielu wykonawców,
najbardziej znane to chyba Doors z Absolutly Live i Rolling Stones z Vodoo Lounge - oba jednak niezbyt odbiegają od pierwowzoru (a nad innymi nie warto się nawet zatrzymywać)
QMS zajęli się utworkiem i na jego tle wyprodukowali kapitalne wariacje, które utrwalone zostały na płycie Happy Trails
cała płyta została nagrana na żywo (choć za bardzo tego nie słychać, reakcje publiczności są m.zd. zbyt wypreparowane), a jej pierwszą stronę (winylową) zajmuje improwizacja na temat Who Do You Love?
słucha się tego do dzisiaj nieźle, choć gitary Johna Cipolliny i Gary'ego Duncana trochę się zestarzały, bas Davida Freiberga i perkusja Grega Elmore nadal brzmią zupełnie dobrze

a na deser, na żywo, kawałek Monterey Pop Festival

Brak komentarzy: