Widać też jak skuteczne są takie metody blokowania sieci.
wtorek, 28 sierpnia 2007
zdolniacha czy taki potrzebujący?
Widać też jak skuteczne są takie metody blokowania sieci.
at 13:45
sobota, 25 sierpnia 2007
wywołane
to są króciutkie filmiki, najczęciej nieme, często też fatalnej jakości, ale zerknąć warto,
a wywołane dlatego, że pojawiła się też informacja, że nie da się tego na stronę wkleić,
no więc - da się (teraz się chwalę, choć to pewnie nic trudnego)
at 20:40
czwartek, 23 sierpnia 2007
bułkĘ przez bibułkĘ
at 10:27
cygański tabor
Dobre piosenki, bardzo zróżnicowane, wywołujące jakąś dziwną chęć tupania do taktu.
Ba, jeżeli ktoś lubi taniec, to trudno będzie mu się powstrzymać (od podrygiwania).
Cygański tabor - nazwa wiąże się z podróżą i wydaje mi się, że to jest bardzo dobry pomysł, by wrzucić te nagrania do odtwarzacza samochodowego - naprawdę podróż mija trochę szybciej.
Jak się wsłuchać, to znajdzie się nawet echa dawnego grania francuskiego gitarzysty Django Reinhardta.
Pewnie, że to jest trochę takie granie komercyjne, że jakby mniej tutaj "sięgania do korzeni", co bardzo ładnie wychodzi przy słuchaniu takich grup jak Fanfare Ciocarlia, Boban Markovic Orkestar czy Tarif de Haidouks. Ale jest to świetne granie, a do tego w jakiś niezwykły sposób naładowane podskórnym erotyzmem (a może i innymi namiętnościami).
Trzeba posłuchać - tak po prostu. Dla mnie to wydawnictwo Putumayo jest jak okno do lepszych światów, które dają się odwiedzać właśnie dzięki tej pięknej muzyce.
wtorek, 21 sierpnia 2007
ciekawe, co jeszcze wymyślą?
Bardzo to pyszne.
Nie mam pojęcia, czy ciemny lud to kupi, ale prawa strona salonu24 na pewno.
W ogóle sytuacja taka, że nic, tylko gumę z majtek wyciągnąć i palić sobie w łeb raz za razem.
Dorn-likwidator ma gdzieś jakieś wnioski - przecież tego chce większość, tzn. wnioski nie do przyjęcia (polityczne jakieś?).
Super-opozycja nie może się dogadać co do wywalenia niszczarki z rządu (a jak się dogadać, żeby zrzutkę zrobić w intencji uczynienia go męczennikiem - to jakaśwyższa filozofia).
at 22:10
poniedziałek, 13 sierpnia 2007
żeby wam flaki wygniły i dupą wyciekły
zabawy w gównie!
jak nie gangsterzy i złodzieje, to słabosprawni umysłowo,
ale najgorsza swołocz to misjonarze - psychole wiedzący, co jest dobre
w normalnym kraju taki uważający się za Napoleona czy Chrystusa wędruje do siódemki albo dziewiątki... kaftanik, zimna woda, czasami psychotropy...
większości tych naszych pewnie by pomogła lewatywa i zawijanie w mokre prześcieradła, ale ja optuję za zastrzeleniem podczas próby ucieczki,
a jestem w takim nastroju, że gdy pomyślę o strzale ostrzegawczym w brzuch, to jakoś tak milej mi się robi, gdy przypomni mi się, że mogłaby to być kula dum-dum albo przynajmniej taka w krzyż narżnięta
p.s. to nie jest powrót, tylko piana kapiąca z pyska
at 11:32
środa, 8 sierpnia 2007
All the young dudes
najpierw w wykonaniu autora
dla wielbicielek (i wielbicieli, bo takich nie brakuje) talentu Davida Bowie (kwiecień 2006)
i w wykonaniu tego, który ten numer w 1972 wylansował, czyli Iana Huntera z Mott the Hoople (nagranie z imprezy Freddie Mercury Tribute)
zapowiada Bowie, grają ludki z Queen, na drugiej gitarze Mick Ronson (też Mott the Hoople, potem zespół Bowie'go), w chórkach Joe Elliott i Phil Collen
at 20:34
młode wilki
at 19:15
kilka wyjątkowo (chyba?) paskudnych okładek
at 16:54
czkawka wspomnieniowa, ale świeża
Gostek ma już siedem dych na karku, czego jakoś nie widać (koka, brandy, zręczny chirurg?), ale też nie słychać.
at 14:46
trują i gwałcą
kiedyś to gwałcili normalnie, po bożemu, teraz jakieś pigułki konieczne...
wino jako usprawiedliwienie nie działało
pigułka działa - bardzo to fajne, szczególnie, że niewykrywalna
może jakiś kwestionariusz do podpisu przed przystąpieniem do czynności lirycznych?
jakby tego było mało, jeszcze wóda z rozpuszczalnika farbiarskiego!
wprawdzie kiedyś się mówiło: politura gładko przechodzi, ale to już nie te lata
at 14:15
ciekawostka kolejowa
ul. Poříčí w Brnie (fot. Michal Uhler)
trochę szkoda się robi, gdy się pomyśli, że po Wrocławiu też kiedyś kolej jeździła, wąskotorowa tylko, na trasie do Trzebnicy,
niedługo po 2ws została zlikwidowana, a stylową stację kolejową na pl. Staszica przejęła parafia św. Bonifacego
at 14:02
...został tylko seks
at 11:06
wtorek, 7 sierpnia 2007
z ostatniej chwili
ex-wicepremier przeszedł poważną, trwającą pięć godzin operację
odrżnięto mu krawat przy samym węźle
endrju czuje się dobrze
stan krawata na razie nie jest znany
at 19:45
poniedziałek, 6 sierpnia 2007
w dupie się jej już poprzewracało
za tych, których napoiliśmy, nie odpowiadamy
at 14:56
to się nazywa ekspresowe działanie
at 14:07
dzisiaj rocznica
8.15
150 m nad mostem Aioi
Hiroshima
wypada pamiętać, że wojskowi przy sztabowych mapach myślą tylko o ołowianych żołnierzykach
tutaj tylko inscenizacja
at 12:38
twardy, wschodnioeuropejski akcent
multi-culti?
Pewnie tak, ale przede wszystkim zabawa, szalona i straceńcza zabawa. Ktoś nawet napisał o wściekłej chęci hedonistycznej rozpusty ;-)
Gogol Bordello
Rosyjskie skrzypce i akordeon, izraelska gitara, etipski bas, amerykańska perkusja...
Wielokulturowość i imigranckie korzenie dają w efekcie sporo fajnych dźwięków, a wybitnie ludyczny charakter muzyki podkreśla na koncertach teatralno-kabaretowa oprawa, wyzywające tancerki i przede wszystkim prawdziwy mistrz ceremonii - wąsaty lider Ukrainiec Gienek Hutz.
Sami się przekonacie, że trochę podobny knajpiany folk robi od jakiegoś czasu Kusturica, a w czym jest więcej dynamitu, to kwestia gustu.
Ostatnia ich płyta:
a na zakończenie (Enjoy Your Time) It's No Crime (grzecznie, bo u Joolsa Hollanda)
at 10:50
ten się przynajmniej nie szczypie
at 10:30
niedziela, 5 sierpnia 2007
inny Wrocław
czyli fotki Tomka Żołnierka
zamieszczam, bo fajne, a on sam jakoś z sieci zniknął, a na swojej (bardzo skąpej) stronie daje tylko jakieś straszne mordy
at 17:27
genetyczny patriota, honorowy akowiec
at 12:19
czwartek, 2 sierpnia 2007
trochę wywołane
Wodne Chłopaki sprzed paru lat.
Nienajlepsze ich osiągnięcie, ale jakiś czas temu, gdzieś, na jakimś blogu znalazłem odniesienie do kawałka Piece of Iona. I to jest niezłe.
at 21:58
środa, 1 sierpnia 2007
Głupie Teoryjki Izy
Niestety panienkę pojebało.
Przepraszam za wulgaryzm, ale inaczej się nie da tego określić.
Na marginesie notki w Der D., z której możemy dowiedzieć się, że: "niemal 40 proc. Polek w wieku 15-49 lat nie stosuje żadnej metody antykoncepcji (...) to najgorszy wskaźnik spośród piętnastu krajów europejskich - wynika z badań wykonanych na zlecenie UE", ona konkluduje: "jestem dumna z polskich kobiet" i jeszcze dodaje: "mamy się wstydzić, że chcemy rodzić dzieci?! mamy poddać się jakiejś cholernej hodowli?? jak bydło??"
strasznie óne qrva drażliwe
Podobnie pieszczotliwie wyrażają się o swoich oponentach nasi wspaniali prawacy (o moim rozumieniu prawaka kiedyś pisałem). Stwierdzenia typu: "jest mi wstyd, ze jest pan moim rodakiem", "odbił się pan od dna w dół", "o Jezu co za bełkot", "żałosny człowieczku", "mentalnie pasuje do p.Urbana", "zupackie żarciki", "pan się sam ośmiesza" czy "nie dajmy się zakłamać, hordzie dzikich barbarzyńców" to górnolotne orły, elyta epitetów. Chyba każdy, kto próbował wejść w dyskusję, wtrącić zdanie niespecjalnie przystające do prawackiego oglądu świata, przyzna, że określenia "komunista", "komuch", "czerwonoarmista", "reprezentant niemieckich interesów", "wehrmachtowiec", "wielbiciel SS", "potomek UB", "czerwona hołota", "bolszewickie gówno w walonkach", "intelektualna pornografia", "osobnik polskojęzyczny", "odrażająca postać" to właściwie tylko drobiażdżki, że można się spotkać z bardziej bezpośrednim omówieniem stanu charakteru interlokutora, poziomu jego moralności, konfliktów z prawem jego antenatów, takoż prowadzenia się tychże przodków, relacji ze zwierzętami itd.
W drugą stronę to nie działa.
Absolutnie.
Zdarzyło się Sadurskiemu, że określił mianem "kretyni" (słowo tak wulgarne i grubiańskie, że salon24 jeszcze takiego nie oglądał) osobników - bez jakiejkolwiek personalizacji, czy to z nazwiska, czy z nicka - którzy zamiast dyskutować, choćby i najmocniej, posługują się jedynie inwektywami. I co się zaczęło dziać. Ile notek, jaka wymiana poglądów, jakie rączek łamanie, z obrzydzeniem roztrząsanie. Generalnie - moralna degrengolada!
* dużo, dużo później z tej samej formuły skorzystał ludwiś kamasz, ale on chyba przepada za powoływaniem się na autorytety różnego autoramentu; mnie osobiście najbardziej zaimponował znajomością twórczości niejakiego łunaczarskiego, stalinowskiego, ale przez to ludowego komisarza oświaty: ci, którzy są przeciwko nam, są z nami, tylko tego nie wiedzą, ale my im to uświadomimy
at 12:46
ciekawe, czy nagrody już dostali
at 12:39
biblijne koty
Jak podaje Najbardziej wiarygodne źródło niewiarygodnych informacji, pojawiły się informacje o akcji sabotażowej Ligi Popieprzonych Równo, organizacji, która sprzeciwia się katolickim wartościom i zdrowemu moralnie i etycznie życiu - jej członkowie mieli wypuścić w Warszawie dwa tuziny specjalnie wytresowanych kotów. Sierściuchy nauczono onanii i wypuszczono w celu gorszenia warszawiaków.
at 12:37
Mleczko się przypomina
Być może wyjdzie na jego.
Ostatnio prof. Perry Bartlett (Queensland Brain Institute, Brisbane, Australia) na konferencji neurologów w Cairns (9-11 lipca, Stem Cells, Migration and Axon Guidance in the Developing Adult Brain) oznajmił - powołując się na wyniki najnowszych badań, z których wynika, że komórki nerwowe w mózgu tworzą się przez całe życie (a nie tak, jak dotychczas twierdzono, że ich liczba jest ustalona już przy narodzinach) - że alkohol wcale nie szkodzi komórkom mózgowym. Wręcz przeciwnie, regularna umiarkowana konsumpcja może być korzystna dla zdrowia. Niestety, za umiarkowaną uważa on spożywanie jedynie ca. pół litra wina dziennie. A o tym, że taka ilość jest zbawienna dla zdrowia może powiedzieć każde dziecko we Francji czy we Włoszech.
I tak na marginesie.
Dawid Tokarz (Puls Biznesu, wyd. 2401, s. 4) zauważa, że Polaków uwiodła magia hazardu. Podobno opłacając podatek od szczęścia, wydajemy więcej niż na piwo.
Nawet, jeśli mu wierzyć, to jakie wnioski?
Albo znowu zaczęliśmy pędzić, albo trzeba się rozglądać za dodatkowymi źródłami dochodów. Bo w zmianę przyzwyczajeń jakoś nie chce mi się uwierzyć.
at 12:36