Kiedy się czyta takie wiadomości: Rządowa Akademia Dyplomatyczna nie będzie głównym miejscem poszukiwań następców zwalnianych ze stanowisk dyplomatów. Państwowym Instytutem Spraw Międzynarodowych, do którego należy akademia, kieruje bowiem były ambasador w Atenach Grzegorz Dziemidowicz, który karierę zaczynał w PRL jako dziennikarz. Nie ma on etycznych i patriotycznych walorów potrzebnych, by kierować kształceniem młodych wilków dyplomacji IV RP, to jakoś przypomina się dialog z Pratchetta:
- to był rzyg?
- tak, koleś, nie ma sprawy, nie ma sprawy.
W ogólności jakoś się ostatnio skretynienia trochę namnożyło. Wcześniej było sporo, ale ostatnie dni chyba biją rekordy. Dopiero co była degustatorka krwi satanistycznej, teraz okazuje się, że celnikom pomoc duchowna jest potrzebna na miejscu: W każdej z szesnastu izb celnych w Polsce pracować ma kapelan. Na szczeblu ministerstwa natomiast ma powstać stanowisko księdza dziekana (Dziennik, cyt. za Interią). Fajnie, że klechy mają funkcjonować na etatach państwowych.
Tak przy okazji.
U Fraglesów pojawił się wpis inspirowany wnurzeniami tej ministerialnej osobniczki od uświęconej krwi. I wypowiedział się niejaki A.W. (osobnik dający się zauważyć na wielu forach, nie wiem - troll? na etatcie, by jątrzyć? upośledzony?): hm, dlaczego katolicy nie piszą tak samo lub podobnie o ateistach?
Odpowiedź, jaka się tam pojawiła (bo nie potrafią), jest zdecydowanie daleka od prawdy. Potrafią! Wcześniej potrafili i teraz też potrafią, i to dużo gorzej. Tylko jak mają pisać, skoro to właśnie ludzie obnoszący się wkoło ze swoją wiarą podejmują tak bzdurne decyzje. Gdzie u nas w kręgach decyzyjnych da się znaleźć ateistę, ba, nawet nie ateistę - antyklerykała?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz