Dawno, dawno temu jeden z moich kolegów (nieżyjący już niestety) ogromnie się zdziwił, że ktoś czegoś od niego chce. Przecież sformułowania "ty bura suko"* użył w znaczeniu pieszczotliwym.
Podobnie pieszczotliwie wyrażają się o swoich oponentach nasi wspaniali prawacy (o moim rozumieniu prawaka kiedyś pisałem). Stwierdzenia typu: "jest mi wstyd, ze jest pan moim rodakiem", "odbił się pan od dna w dół", "o Jezu co za bełkot", "żałosny człowieczku", "mentalnie pasuje do p.Urbana", "zupackie żarciki", "pan się sam ośmiesza" czy "nie dajmy się zakłamać, hordzie dzikich barbarzyńców" to górnolotne orły, elyta epitetów. Chyba każdy, kto próbował wejść w dyskusję, wtrącić zdanie niespecjalnie przystające do prawackiego oglądu świata, przyzna, że określenia "komunista", "komuch", "czerwonoarmista", "reprezentant niemieckich interesów", "wehrmachtowiec", "wielbiciel SS", "potomek UB", "czerwona hołota", "bolszewickie gówno w walonkach", "intelektualna pornografia", "osobnik polskojęzyczny", "odrażająca postać" to właściwie tylko drobiażdżki, że można się spotkać z bardziej bezpośrednim omówieniem stanu charakteru interlokutora, poziomu jego moralności, konfliktów z prawem jego antenatów, takoż prowadzenia się tychże przodków, relacji ze zwierzętami itd.
W drugą stronę to nie działa.
Absolutnie.
Zdarzyło się Sadurskiemu, że określił mianem "kretyni" (słowo tak wulgarne i grubiańskie, że salon24 jeszcze takiego nie oglądał) osobników - bez jakiejkolwiek personalizacji, czy to z nazwiska, czy z nicka - którzy zamiast dyskutować, choćby i najmocniej, posługują się jedynie inwektywami. I co się zaczęło dziać. Ile notek, jaka wymiana poglądów, jakie rączek łamanie, z obrzydzeniem roztrząsanie. Generalnie - moralna degrengolada!
* dużo, dużo później z tej samej formuły skorzystał ludwiś kamasz, ale on chyba przepada za powoływaniem się na autorytety różnego autoramentu; mnie osobiście najbardziej zaimponował znajomością twórczości niejakiego łunaczarskiego, stalinowskiego, ale przez to ludowego komisarza oświaty: ci, którzy są przeciwko nam, są z nami, tylko tego nie wiedzą, ale my im to uświadomimy
Podobnie pieszczotliwie wyrażają się o swoich oponentach nasi wspaniali prawacy (o moim rozumieniu prawaka kiedyś pisałem). Stwierdzenia typu: "jest mi wstyd, ze jest pan moim rodakiem", "odbił się pan od dna w dół", "o Jezu co za bełkot", "żałosny człowieczku", "mentalnie pasuje do p.Urbana", "zupackie żarciki", "pan się sam ośmiesza" czy "nie dajmy się zakłamać, hordzie dzikich barbarzyńców" to górnolotne orły, elyta epitetów. Chyba każdy, kto próbował wejść w dyskusję, wtrącić zdanie niespecjalnie przystające do prawackiego oglądu świata, przyzna, że określenia "komunista", "komuch", "czerwonoarmista", "reprezentant niemieckich interesów", "wehrmachtowiec", "wielbiciel SS", "potomek UB", "czerwona hołota", "bolszewickie gówno w walonkach", "intelektualna pornografia", "osobnik polskojęzyczny", "odrażająca postać" to właściwie tylko drobiażdżki, że można się spotkać z bardziej bezpośrednim omówieniem stanu charakteru interlokutora, poziomu jego moralności, konfliktów z prawem jego antenatów, takoż prowadzenia się tychże przodków, relacji ze zwierzętami itd.
W drugą stronę to nie działa.
Absolutnie.
Zdarzyło się Sadurskiemu, że określił mianem "kretyni" (słowo tak wulgarne i grubiańskie, że salon24 jeszcze takiego nie oglądał) osobników - bez jakiejkolwiek personalizacji, czy to z nazwiska, czy z nicka - którzy zamiast dyskutować, choćby i najmocniej, posługują się jedynie inwektywami. I co się zaczęło dziać. Ile notek, jaka wymiana poglądów, jakie rączek łamanie, z obrzydzeniem roztrząsanie. Generalnie - moralna degrengolada!
* dużo, dużo później z tej samej formuły skorzystał ludwiś kamasz, ale on chyba przepada za powoływaniem się na autorytety różnego autoramentu; mnie osobiście najbardziej zaimponował znajomością twórczości niejakiego łunaczarskiego, stalinowskiego, ale przez to ludowego komisarza oświaty: ci, którzy są przeciwko nam, są z nami, tylko tego nie wiedzą, ale my im to uświadomimy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz