(fakt, że po dwóch sześciopakach)
W obliczu nieudanej próby odbicia Gazoportu w Swinemünde przez por. Joachima „Montera” Brudzińskiego i przy ówczesnym stanie sił, amunicji i uzbrojenia (w szczególności braku bombowców pasażerskich) nie byliśmy w stanie prowadzić frontalnego ataku w całym kraju. Dowództwo Armii Smoleńsk postanowiło zebrać wszystkie siły w stolicy i tym samym dać Polsce i światu dowody bojowego ducha polskiego żołnierza. Sprawa okazał się tym bardziej pilna, że – jak donosi kontrwywiad – również w Warszawie pojawia się coraz więcej Ślązaków, stanowiących zakamuflowaną opcją niemiecką. Należało podjąć zdecydowane wysiłki odzyskania pozycji utraconych na rzecz wroga i czekać na efekty umiędzynarodowienia sprawy smoleńskiej. Niestety próba szturmu na Centrum Nauki Kopernik poprowadzona przez por. Mariusza „Sztywnego” Błaszczaka również zakończyła się klęską. Wobec powyższego mjr. Łukasz „Niedźwiadek” Warzecha zgłosił się na ochotnika do przeprowadzenia akcji „Stadion Narodowy Osram”, podczas której, wraz z grupą partyzantów smoleńskich, ma zamiar, pod osłoną nocy, obrzucić psimi kupami gmach Warschau Arena. W tym celu od tygodnia, w niemiecką gadzinówkę Bild, zbierane są psie odchody, głównie po owczarkach niemieckich, należących do stacjonujących w stolicy oficerów Wehrmachtu. Jednocześnie coraz większe sukcesy odnoszą akcje małego sabotażu. Janek „Zośka” Pospieszalski i Ewa „Sosna” Stankiewicz rozprowadzają w drugim obiegu filmy o pacyfikacjach Gestapo na Krakowskim Przedmieściu, a Wojciech „Orsza” Wencel prowadzi walkę cywilną z gadzinową prasą. W związku z nadchodzącą rocznicą wybuchu powstania, zwracam się do Rządu Rzeczpospolitej na Uchodźstwie o podjęcie rozmów z rządami Francji, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych w sprawie zwiększenia ilości zrzutów nad okupowaną stolicą. Warszawa walczy, powtarzam: Warszawa walczy!
Generał Zdzisław „Bór” Krasnodębski
wtorek, 5 kwietnia 2011
rozpłakałem się
at 23:08
dziennikarsko piszemi
Nikt nie pomyślał o tym, aby rozładować ten zator i kierować samochody przez Psie Budy, Szaynochy i Gepperta do Kazimierza Wielkiego
nie idzie mi o organizację ruchu
Psie Budy kojarzą mi się z wypowiedzią wielce atrakcyjnej pani porucznik (wówczas MO, teraz emerytura): zburzyć i zaorać!
(co wtedy nawet racjonalne było)
o pisownię raczej mi chodzi
at 22:55
lew z Gripsholm
historię każdy sobie może znaleźć
ja nie potrafię wyszukać innych fotek
a potwora jest wielce interesująca
at 21:40
Na cmentarzach jest sporo zieleni i pan Popławski na pewno się tam przyda
ergo: wizja zmian po wrocławsku!
niestety, cały czas mam wrażenie, że wrocek zarządzany nie jest
mimo wpisów nawet u mnie na blogu w rodzaju:
jak się jeździ nocą i omija felerne kawałki, to jest bardzo wporzo
at 21:24
jasna dupa
miałem dzisiaj konsultacje
sporo osób przyszło
(poza jednym faciem, cała reszta tylko po to, by się dać zapamiętać na egzaminie; ale ten jeden to takie cóś, co robi wrażenie i pozwala z nadzieją na proces edukacyjny patrzeć)
jakoś udało się przetrwać, choć ciężko było momentami
dobrą chwilę później dostałem w łapy Przekrój (9/11, s. 10)
(to było niestety podczas picia piwa, co skutecznie mi apetyt odebrało)
wychodzi na to, że prawo rozchwytywane nie jest
uff!
at 21:17
poniedziałek, 4 kwietnia 2011
poniedziałek, 28 marca 2011
niedziela, 27 marca 2011
mnięsięskojarzyło
zobaczyłem tu
i czytam (gdzie indziej):
poprosiłem, by przekazał mu moją opinię na jego, Semki, temat, brzmiącą dużo mniej cenzuralnie niż tytuł niniejszego wpisu, przy użyciu dość obraźliwego rzeczownika, zajmującego w mianowniku zaledwie jedną sylabę
isięmniepodoba
at 17:17
wtorek, 22 marca 2011
poniedziałek, 21 marca 2011
notka zbyt długa, a i tak szkicowa
tak sobie kombinuję i za cholerę nie mogę dojść, jakimi drogami wędrują przemyślenia ludzi, wydawałoby się rozsądnych
teraz np. trafiłem (wielokrotnie, ale o to mniejsza, bo przekaziory nasze porąbane mocno) na pienia zachwytu pełne, że wreszcie Hamerykany brzydkiego Kadafiego razem z jego zieloną książeczką pacyfikują
usprawiedliwione, a jakże, bo nie ma lepszego sposobu na szaleńców, którzy postanowili wybić część swojego narodu
no, pewnie nie ma, ale
1. mam pewne obawy, czy owo unieszkodliwianie szaleńca nie spowoduje cóśkolwiek większego wybijania rzeczonego narodu; zazwyczaj zresztą tak się dzieje (punktowo i celnie, oczywiście),
2. tak się głupio składa, że poza osławionymi prawami człowieka - sama idea niegłupia jak najbardziej, ale nie wtedy, gdy używa się jej jako wytrycha, albo i łomu, albo nie próbuje się przenosić doświadczeń europejskich (czy euro-atlantyckich) na krańcowo inny grunt - istnieje jeszcze coś, co nazywa się ład międzynarodowy (zwany westfalskim; na marginesie: martwy właściwie, ale z całą pewnością popierany przede wszystkim właśnie przez głościeli tez o konieczności dopieprzenia różnym niewygodnym), czyli zakładający suwerenność wewnętrzną państwa, zewnętrzną zresztą też,
3. pewnie, że bąmocik trzeba interweniować zawsze tam, gdzie dzieją się rzeczy straszne, brzmi nieźle, tyle że milcząco przyjmuje założenie, że podmiot oceniający będzie zupełnie zewnętrzny, a na dodatek ten sam, który ma interweniować,
4. dziwnie się też składa, że rzeczy straszne dzieją się tylko w tych państwach, które za bardzo akurat nie mogą pozwolić sobie na zbytnie protesty (militarne),
5. jeszcze dziwniej, że te straszne (zupełnie) rzeczy dzieją się tylko w tych regionach - nawet, gdy idzie o kraje niezbyt mogące obronić swoją niezależność - w których jacyś możni tego świata węszą biznes do zrobienia,
6. a) spróbujmy jednak ograniczyć się do ogródka imć pana Kadafiego: pewnie, że doszedł do władzy w wyniku zamachu stanu, ciekawe jednak, czy znajdzie się ktoś, kto będzie gadał, że to, co było przed nim było lepsze, albo że nie miał poparcia (wówczas!); to zresztą jest ten sam kazus, co w Chinach czy na Kubie - sami chcieli, to mają - rzeczy straszne się dzieją, ale jedni zbyt silni, drudzy nic nie warci,
b) dobrym człowiekiem (naszym skurwysynem!) w Libii jest wieloletni współpracownik Kadafiego, min. spraw. zresztą - wallenrodzik? rozumiem taką wiarę u nas, gdzie okazuje się, że wszyscy walczyli, że ho, ho, a tylko dla niepoznaki byli w sile przewodniej, albo w przystawkach, ale czy taka wiara może być powszechna?
7. że nas jeszcze te wszystkie interwencje międzynarodowe niczego nie nauczyły; jakby cokolwiek z nich dobrego kiedykolwiek wyszło; humanitarne bombardowanie Serbii, oderwanie kawałka terytorium (które notabene można przyrównać do oderwania u nas Krakowa albo Gniezna z przyległościami), a jaki skutek? powstanie tworu absolutnie patologicznego, utrzymywanego na dodatek z datków zewnętrznych, albo Irak - konia z rzędem temu, kto wskaże jakieś skutki pozytywne interwencji, poza - rzecz jasna - paroma amerykańskimi firmami, które na tym zrobiły gruby szmalec,
8. i wreszcie, spróbujmy sobie wyobrazić podobne zaszłości u nas, np. wyodrębnienie się Śląska, jakiś kawałek z zachodniej granicy, może coś z protestanckich okolic Cieszyna, i reakcję na to - będziemy mówić o samostanowieniu narodów? ja może bym i mówił, bo mnie to..., ale piewcy interwencji? za cholerę! jak komuś się chce zresztą pomyśleć, to może sobie przypomnieć lata rewolty studenckiej, zasadniczo drobiazg w porównaniu, a jednak Gwardie Narodowa w Stanach strzelała i to wcale nie ślepakami (i nie przez pomyłkę, bo magazynier nie to wydał), a przefantastyczny ostatnimi czasy Ronnie R. zupełnie na poważnie kombinował z koncentrykami dla źle myślących,
reszta może później, bo jakoś wcześnie się zrobiło, a parę rzeczy dodatkowo mnie ruszyło
(może pobyt w toalecie zaradzi)
at 03:23
sobota, 19 marca 2011
dziennikarstwo obywatelskie ma się dobrze
czniać składnię, choć też niezła
uwczesny jest powalający
pomijam uwagę Stasia WilgotneWargi - trafić z oceną to żadna sztuka
at 22:31
piątek, 18 marca 2011
szybka reakcja rynku
tej okładki jeszcze nie widziałem,
ale pasuje
update:
niech będzie, że gajowy ma maturę, chociaż lat ma tyle, że kiedy do szkół uczęszczał, to trzy byki ortograficzne zwalniały uczyciela od dalszego sprawdzania postępów uczniowskich i nakazywały wstawić klasyczną pałę,
niech będzie, że łapy mu od podtrzymywania drugiego filaru zdrętwiały,
że prezydencja europejska się zbliża,
że ón tak dla żartu, żeby merdiom żer dać (kazus boskiej nelly),
usprawiedliwień można znaleźć setki: pourazowy zespół obciążeniowy, gorączka filipińska, pomroczność jasna...
ale czy może być usprawiedliwieniem, że któś inny też pisać nie potrafi (o ile nie potrafi, bo intelektualnie na pewno sprawniejszy, tyle że ma pierdolca)
at 21:31
wtorek, 15 marca 2011
poniedziałek, 14 marca 2011
merdia i w nich grzebanie
cuszsz
rzydy i inne syjonisty po sieci latajo, fylmyki jakieś puszczajo, to i pani (p)osłanka Ś.-K. odpór im daje
wprawę ma od dawna
widać nie zapomniała
tak kompletnego skretynienia nasza przefantastyczna legislatywa dawno z siebie nie wypuściła
rejestracja w krajowej radzie (d. radiokumitet) filmików obrazujących - jeśli kto jeszcze komórkę w łapie potrafi utrzymać - np. sobotni szlak walki i męczeństwa (celem umieszczenia go na pejsbóku albo naszej-klasie-kochanej) albo podpalanie bengala na cześć
ba, nie tylko rejestracja - trzeba jeszcze zakupić i wyemitować wytwory artyzmu europejskiego za co najmniej 10% kosztów naszej produkcji
jak liczyć cierpienia kolegi udostępniającego dupę dla wspomnianego bengala? jak przeliczać flaszki? melina, knajpa czy sklepik nocny?
jednomyślnie to uchwalili
jeden głos wstrzymujący (rok '76 się przypomina), uwaga, uwaga - z PiS! za(ga)pił się?
przeginam oczywiście, ale z lektury takie wnioski można wyciągnąć
wszystko zależy, jak się komu będzie chciało stosować
bengal może przejdzie, ale napita (p)osłanka Ś.-K. za kierownicą to już może być usługa audiowizualna na żądanie
w kancelarii sejmu jest coś takiego, co się biuro ekspertyz nazywa (albo podobnie) - opiniują takie gnioty
niestety, od dawna są to synekurki opanowane przez ludzi, których nazwiska pominę (odium towarzyskie to paskudztwo)
stąd pozytywne opinie nt. tego knota
wiem, życie ma swoje prawa
zadłużenie w banku nie chce czekać, a latorośle pci żeńskiej cza było wyposażyć
at 23:03
jest szansa
JKM obiecał, że wycofa się z polityki, jeśli dostanie mniej niż 3% głosów
wyborcy pilnować się!!!
może inni pójdą w jego ślady
at 12:39
piątek, 11 marca 2011
odkrycie
w notatkach k.p. trafiłem na wyznanie, że można w napoju zagustować z tego powodu, że z kolejnymi łykami zmienia smak
coś w tym jest, pomyślałem
wprawdzie to mocno wysublimowana (minimum minimorum) teza, ale
ŚWIĘTA PRAWDA
zmienić tylko łyki na kufle
już wiem, dlaczego tak lubię pyffo
cały życie człek się uczy*
* i głupi umiera
at 20:25
na zachodzie bez zmian
magazyn Rolling Stone, kiedyś legenda, wyrocznia, ikona i co tam jeszcze chcecie, teraz coraz bardziej przypominający poważne pisma kobiece, zrobił wśród swoich czytelników sondaż na najlepsze bandy sceniczne
i jest super, hiper, a nawet bardziej
absolutny dowód na możliwość zatrzymania czasu
pierwsze miejsce, oszywi (my som amerykany), pszenno-buraczany Boss z New Jersey
dalej jest równie fajnie
impreza dinozaurów albo nekrofilia
2. Dziarskie Dziadki (już ani rolling, ani stoned, że zacytuję Deana Martina), kierowani przez dwóch gostków, którzy w sondażu: kto będzie następny? rozpisanym zaraz po wysypie trupów (Joplin, Wilson, Hendrix etc. etc., był kiedyś taki rok, były takie nazwiska), zajęli dwa pierwsze miejsca
3. The Who - pysznie, Live at Leeds to znakomity album, ale to było wieki temu
4. ansambl Pinka Fłojda, lasery, bajery i dmuchane utensylia
itd. itp.
na dziewątym zaspół o adekwatnej nazwie Wdzięczny Nieboszczyk - może to zupełnie niesprawiedliwe, ale sądząc po płytotece, ostatni dobry (może nawet znakomity) koncert nagrali w '69 (a może w '68, nie pomnę), jeszcze trzypłytowy album z europejskiego turu w '72 był bardzo przyzwoity, ale to była wycinanka mocno poprawiana
na dziesiątym zupełna padlina (znaczy, jak dla mnie, to zawsze syf był) - The Kiss, czyli globalno-galaktyczny jęzor basisty
z nowszych rzeczy: U2 i Pearl Jam, ale Bogiem a prawdą, jakie to nowości
świat się zatrzymał?
nie ma muzyki?
już tylko Lejdi Zgaga i Justyn Bimber
at 20:14
czwartek, 10 marca 2011
rozmyślania nad sensem istnienia
Przyjmę Małysza, będzie całkiem miło, ale jak zacznie tłumaczyć, że kończy karierę, bo trzeba wiedzieć, kiedy powiedzieć stop, że jak się nie daje już rady, to lepiej ustąpić, że nie warto w takiej sytuacji rwać się do rywalizacji, bo publiczność może zacząć gwizdać... – zastanawiał się premier
at 21:53
środa, 9 marca 2011
sobota, 5 marca 2011
nabyłem drogą kupna
książkę
niby standard
znaczy wg mnie, bo zdarza mi się to raczej regularnie
(mało narodowy jestem widać, bo zdaje się, że to takie powszechne nie jest; ba, nie tylko nabywanie, ale nawet czytelnictwo przygodne; niektórym nie zdarza się nawet do książeczki do nabożeństwa zaglądnąć, zresztą po co? i tak wszystko wiadomo, a jak nie wiadomo, to zawsze znajdzie się jaki biskup czy inny proboszcz, albo ojciec dyrektor, i wyjaśni)
ad rem, czyli wracając do naszych baranów
fotka chyba z allegro
zastanawiałem się trochę nad nabytkiem, bo autorzy wzięli sobie na warsztat własne doświadczenia, a wtedy, gdy oni zaczynali owe doświadczenia zbierać (ew. planować), mogłem już sobie śpiewać, gdybym potrafił: где моя юность, где мой ресторан?
wrażenia różne
może dlatego, że do końca lektury jeszcze daleko, albo nawet dalej
podejrzewam jednak, że największy kłopot z tym, że brak podzielności uwagi cierpię
nie jest może jeszcze sytuacja skrajna, jak w przypadku prezia Forda Dżeralda, który podobnież, jak żuł gumę, to już chodzić nie mógł, ale blisko jestem
publikacja tymczasem jest niezłym popisem typograficznym (chociaż drukarnia chyba się przynajmniej w paru miejscach edytorsko rozjechała - trzeba mieć niezłe oczy, żeby literki poskładać, może zresztą to kwestia papieru, który za bardzo albumowy nie jest)
czytać trzeba na kilku planach jednocześnie
najlepiej mieć oczy na słupkach i przyswajać obraz równolegle obiema półkulami (przecięcie spoidła to jednak środek zbyt radykalny)
a to dopiero początek moich kłopotów, bo książka ma strukturę dosyć nielinearną
znaczy, wg autorów treści są ułożone na pewno w kolejności określonej, mnie jednak bardziej kojarzy się to z eksperymentami cortazarowskimi, przy czym tamten dawał dodatkowo receptę, w jakim porządku poznawać poszczególne rozdziały, tutaj porządek trzeba sobie samemu ustalić
nadmiar (kurtkanawacie) wolności
że nie ma klasycznego początku, klasycznego końca (wstęp, rozwinięcie, zakończenie), że trudno uporządkować narrację, to nic dziwnego
podejrzewam, że w takim paczłorku, złożonym z rozmów, cytatów, wyimków z blogów, byłoby to bardzo trudne
dobrze, że coś takiego się ukazało
sporo fajnych wypowiedzi, niektóre komentarze kapitalne
muli mnie jednak cholernie dużo
- raz, że ograniczenie terytorialne - najwięcej Warszawy oczywiście, chyba ze względu na lokalizację głównego machera, trochę wybrzeża, a reszta to jak cię mogę
- dwa, że ograniczenie czasowe
wiem, że teraz młodzież później dojrzewa, ale jednak niezły kawał świata zauważa się przed dwudziestką (nawet, jeśli się głupio zauważa)
tutaj, na dobrą sprawę, wszystko rozpoczyna się na początku lat osiemdziesiątych, a przecież gros wypowiadających się to pięćdziesięcio- i sześćdziesięcioparolatki
(wiem, wcześniejsze wstawki też są, ale większej wagi nie mają)
- trzy, że króluje punk i rege, wcześniej to tylko bigbity byli
(dobra, wychwyciłem, że zauważone zostało istnienie dżazu i paru kapel do bigbitu i mgm nie zaliczanych)
- cztery, jak oni wszyscy prostestowali i byli wbrew
cholerna nowość, jakby kiedykolwiek ktokolwiek chciał się od razu do dziadów upodobnić (i wszystko z poprzedniego pokolenia by pasowało)
dobrze przynajmniej, że protestanctwa politycznego i martyrologii niewiele - dziwnym trafem najbardziej prześladowani byli ci, którym jakoś płyty udawało się wtedy nagrywać, do środków musowego przykazu dostać...
- pięć, i to chyba jest najgorsze: tego całego grania, które w książce jest najbardziej 'obgadywane', nie da się dzisiaj po prostu słuchać
dziwna rzecz, ale wielu rzeczy z początków punka, chociaż bardziej tych post-punkowych, mogę dzisiaj słuchać bez negatywnych sensacji, a tych naszych oryginałów za żadną cholerę
wtedy zresztą też się nie dawało
pewnie palców obu rąk by starczyło dla policzenia kawałków zdatnych do czegokolwiek (a i z tymi byłby fest kłopot, bo jak mieli pomysły, to ze śpiewem kruchutko)
znaczy na trzeźwo i bez wpływu
pod wpływem to (z własnej autopsji pamiętam) nawet Czerwone Gitary grające Don't Let Me Down wywoływały wzruszenie
niektórych wykonawców reggae też słucham bez bólu (choć Bogiem a prawdą tyle samo ich w kuntry znajdę)
ale tych naszych?
babilon nie spłonie, woda w ortalionie - za cholerę nie wiem, czy autor odnosił się do rodzimych produkcji, ale jako komentarz to może być
a w ogóle najlepszym wg mnie komentarzem (znalazłem w tej książce) jest porównanie poziomu naszych kapel regałowych z kapelami niemieckimi, wypadające dla nas niezwykle pozytywnie
zupełnie na poważnie
pyszne!
ale dosyć tego czepiactwa (charakter taki, upierdliwy tetryk)
czyta się to dobrze, czasami aż miło się na sercu robi
piątek, 4 marca 2011
czwartek, 3 marca 2011
środa, 2 marca 2011
z guzem
bo broda tak długa była...
1. jakieś roztrojenie jaźni mi się pojawiło
albo gorzej
czytam, czytam i dziwnie mi się robi
Po 1989 r. doszło w Polsce do erupcji talentów na skalę niemającą precedensu. Fenomen ten wykracza poza kulturę, jest zjawiskiem spłecznym i ekonomicznym, a Polska stała się w ciągu jednego pokolenia kreatywnym zagłębiem Europy (Polityka 9, s. 88, niejaki Potorczyn, dyrektor)
gały takie mi wylazły, że prosto Marty Friedman (choć zazwyczaj mam oczka jak ten Szkop w Złocie dla zuchwałych - był kiedyś taki film - i otwierają mi się jedynie na wieść o kasie)
gdzie kurna te ejakulacje kulturalne?
społeczne? noszkurwasz, rzeczywiście społeczeństwo obywatelskie jak w pysk, palenie opon? tłumy na Krakowskim? szlag, o co idzie?
ekonomiczne? zielona wyspa? czy może raczej umiejętność prywatnego podwiązywania się do publicznych pieniędzy?
tja, jest się czym chwalić
kreatywny pijar
wystarczy, że ogłosimy, że cóś sukcesem jest
(ale... i jak zachwyca, kiedy nie zachwyca)
2. niejaki Płaszczak, co to niestety (p)osłem jest, skarży się
skarży się do p. Magdy-o-właściwym-Nazwisku, że Stokrotka go prześladuje
pytania mu zadaje
na które ón odpowiedzi nie zna
(a jak, kurna, może znać, skoro pytanie wypowiedzi prezia dotyczyło; na marginesie: nic o nas, bez nas jest niezłe, szczególnie, gdy brać pod uwagę fakt, że z Szczynukowiczem się nie gada, bo on zupełnie przez nieporozumienie, co akurat jest prawdą, z nikim, kto z nim gada, też się nie gada, z premierem też nie, bo - jakby nie patrzeć - ryży renegat, a do tego na nartach jeździ u żydów, itd.; radnych się pozbywamy na rzecz opozycji - bez nas jest ewidentnie, ergo: nic; niestety, są jeszcze takie miejsca, że pisiory są i to są mocno, nie trzeba nawet Mister Zero na gwałt ściągać, nie, co ja gadam, na gwałt, to Andrew L., pierwszy mulat RP)
rozumowanie (uczciwszy proporcję) trochę jak z Andrew Goloty, któremu się zdawało, że Lewis sobie z nim pogada, zanim się zaczną naparzać
margines nr 2: uczyłam się panie ..., o jak ja strasznie się uczyłam, dniamy i nocamy (w podtekście, a czasami i otwartym tekstem: ale ja tylko dostateczny chcę)
za Stokrotką nie przepadam, żeby nie było
a smakowity suchar bez związku
3. dolnośląski bloger znowu dał z siebie
(jakbym niemieckiego pornosa oglądał)
zauważył, że nieletnie panienki lubiejo się szminką posługiwać i w mamine szpilki wbijać
znaczy kiedyś tak było - teraz mogą mieć swoje - poziom zamożności nieco wzrósł
znaczy (kolejne) o Wlk. Brytanię idzie
swoją ścieżką, jeśli óne mają mniej niż dziesięć lat (jak wspomniany bloger twierdzi), i o wiek idzie, żeby nieporozumień nie było, to chyba idzie umierać
a dla blogera cóś pełnoletniego
Wichry Kołymy
film taki się pojawił
za cholerę nie potrafię dojść, dlaczego mam sympatyzować z ludźmi, w stosunku do których batiuszka się pomylił
na dzisiejsze przekładając:
wszyscy w porządku są i tacy zupełnie dziewiczy, bo chrzestny się na nich wziął i wypiął
swoją drogą, mam nieprzeparte wrażenie, że nikomu nie chciało się zająć jeszcze problemem (a może nawet problematem) znaczeniem imienia Józef w historii
at 12:10
Zaprojektuj imprezowe opakowanie
zaprojektowali
w głosowaniu okazało się, że drugie miejsce zajmują
i nagle...
- aaaaa!
- nie bój nic
wyszło, że to projekt niezgodny z regulaminem
at 01:57
wtorek, 1 marca 2011
poniedziałek, 28 lutego 2011
sobota, 26 lutego 2011
środa, 23 lutego 2011
Ty kup obrazek, aby szczęście było w Twoim domu!
Wielu kupujących przysyłam mi wiadomości, że po zakupie ŻYDA ich sytuacja życiowa oraz materialna się poprawia, potwierdzają, że obrazek rzeczywiście przynosi szczęście. Zainwestowane w obrazek pieniądze zwracają się wielokrotnie!
Dla wszystkich, którzy zakupią choćby jeden obrazek super gratisy!!
1) 1 grosik przynoszący szczęście!!
2) 1 EUROCENT szczęście na poziomie europejskim!!
3) Gwóźdź 4cm w kolorze złotym!!
Gratisy zapakowane w woreczek strunowy!
jeszcze nie kupiłem - sam się sobie dziwię
at 01:07
wtorek, 22 lutego 2011
wiadomości raczej z letkim gazikiem
1. jakiś czas temu dosyć głośna była sprawa paru gnojków, którzy dla zabawy psa za samochodem postanowili włóczyć
nie śledziłem tego, ale wydaje się, że skazani zostali
biorąc pod uwagę zachowania naszego wymiaru sprawiedliwości, nawet nieźle, bo chyba na dziesięć miesięcy
sporo osób się odezwało, że to zdecydowanie zbyt niski wyrok, że dla takich zwyrodnialców trzeba więcej, że jak tak potrafią się bawić, to wątpliwe, że niecały rok odsiadki nauczy ich cenić cudze życie, nie tylko psie
na jednym z blogów znalazłem wypowiedź zawodowego sędziego, raczej lekceważąco traktującą podobne postulaty i niezwykle mądrze wywodzącą, że do każdego przypadku trzeba podchodzić indywidualnie, brać pod uwagę wszystkie aspekty sprawy itd. itp.
niby racja, szczególnie, że bardzo celnie zauważa istnienie podwójnych ocen, moralności Kalego
trochę mnie jednak strzęsło, gdy pośród raczej zimnych tez, głoszonych z wysokości stołu sędziwskiego, akurat w tym kontekście pojawia się stwierdzenie:
absurdalne jest tak surowe karanie za takie drobiazgi, no bo przecież nikomu tak naprawdę nie stała się krzywda, a ten drugi to w zasadzie sam był sobie winien
2. nowym męczennikiem został niejaki Kydryński
został dlatego, że jego małżowina, artystka uznana - Anomalia Jołopek - odważyła się koncertować ku czci ofiar smoleńskich
i układ (jakieś michniksterstwo) się odezwał
tenże sam autor, jednakowoż pod innym już pseudonimem, głosi kapitalną zupełnie tezę
otóż nie podlega dyskusji uczciwość i wiarygodność kogoś, kto jest wnuczkiem (a może wnukiem) adiutanta (i przyjaciela) 'Gen. Szarego/Antoniego Hedy'
ciekawe, że mamy też poparcie tej tezy (równie klawe)
'Poznałem ŁŁ osobiście w moim własnym domu przy skręcaniu baloników z akcji „Smoleński Las” – czyli oddaj hołd'
wypadałoby nieco regulacje kodeksowe pozmieniać
3. piosenkarzowi Kukizowi po przyjacielskim obklepaniu łba na antenie przez piosenkarza Hołdysa, włączyło się widzenie zwrotne
a właściwie to nie jemu się włączyło (jemu tylko pamięć cudu), tylko Lechowi, jak jeszcze nie był Zimny
miał go zaprosić i nie zaprosił
i temu zawdzięczamy aktywność medialną pana Pawła
4.wiadomo, że Tusku wszystko ukradnie
poza tym nic nie robi
i dzwonki alarmowe się powłączały
a to panu od Plebeya, gdzie nagą prawdę ukazują,całkiem jak we Frondzie czy w Gościu Niedzielnym (coraz lepsze odjazy notabene, Dick po odstawieniu prochów i przejściu na LSD by lepszych nie wymyślił)
a to piosenkarz Kult-owy Maxi-Kaz się wziął i zawiódł
a to ekonomista od wielkiego skoku, co to odkrył prawdę w mądrości ludowej o odrąbywaniu ręki, co na władzę się podnosi
cóż, widać wszyscy na obrotowego Napierdalskiego głosować będą (a może na te panie, co to płaczą, bo wujek ich nie kocha, a w ogóle to popisują się znajomością Konstytucji żądając zwołania Zgromadzenia Narodowego dla uczczenia wiadomo kogo), a wyjdą na tym jak ów Napierdalski na planowanej koalicji
5. bardzo to fajne, kiedy się czyta (i to na portalu policyjnym) przechwałki, że jakiegoś gostka złapali, co to miał cztery krzaczki z konopiami, i to w szafie
sukces, że jeju
swoją ścieżką kolejny dowód na to, że donosicielstwo w narodzie nie ginie (albo też, że wyposażenie naszych służb takie jest, że mogliby coniebądź sprzedać i budżet poratować)
6. definicja ojczyzny
na portalu w polityce.pl zorganizowano spotkanie z ciekawym człowiekiem
rzeczony ciekawy, też partyzant, ale tym razem nie z GL, Al czy BCh, jak to drzewiej na koloniach dla dziatwy bywało, ale z NSZ
powtarza na okrągło 'nenufary', od czasu do czasu wtrąci 'komary' lub 'ważki'
i już mamy definicję
a do tego pokazjuemy małość salonu
7. bloger R. znowu zajrzał do gazety
niestety, jak zwykle nie do tej i raczej mało uważnie
niektórym 'Daily Fuck' (oficjalnie 'Mail') może się mylić z 'Daily Telegraph', ale jednak od dziennikarza (sam tak się tytułuje) wypada oczekiwać, że zechce sprawdzić 'coś tam, coś tam', a nie rozgłaszać, że brytyjski sąd zakazał komuś tam ciupciania, argumentując to jedynie tym, że rzeczony ktoś jest na to za głupi
sprawa jest jednak dużo bardziej skomplikowana
8. inna rzecz, choć z tego samego gatunku i od tego samego autora
(głupota, że trafiam na to i się jeszcze tym zajmuję, ale to jeden z najbardziej poczytnych prawackich palantów, ergo: urabiający opinię tym, którzy zdaniem sondażowca homo homini mają głosować na pisiorów i pisiorów-bis i przynieść nowy, wspaniały dzień naszej znękanej ojczyźnie)
gdzieś dzwonią
nie on, tylko jemu, nie dał, tylko ukradł...
coś na rzeczy w każdym razie jest
w sumie drobiazg
jakiś czarny, do tego pedał, został potraktowany młotkiem ze skutkiem wiadmomym
z oficjalnych enuncjacji wiadomo (jeśli jarmuż to też kapusta, to imię pana generalnego inspektora jednak znaczące jest), że sprawcą był jakiś facio ze sporą kryminalną przeszłością
na miejscu znaleziono jego ślady (co trudne nie było, bo wyszedł z pierdla ledwie tydzień wcześniej, a siedział za włam), a w mieszkaniu facia towar z całą pewnością należący do ofiary
gostek wyboru nie ma, robi się na ofiarę, stuknięty pedał skorzystał z jego kiszki i nie zaplatil (Osculati!), trzeba było samemu o siebie zadbać; potem nieco zeznanie zmienił, twierdząc że do penetracji nie doszło, ale tak sobie kombinuję, że powodem było nie to, że ptaszek ważył chyba z kwintal (to zdaje się z Juana Marse), ale fakt, że w Ugandzie można za to na długie lata (chyba max jest 14) do tiurmy trafić
nadal drobiazg - i tak wiadomo, jeśli wierzyć w to, co żydzi kiedyś wypisywali, że najwyższy już zaplanował dla nich wieczne smażenie
bloger R. jednakowoż robi z niego osobę działającą w samoobronie - wstrętne pedaliszcze próbowało namówić niewinnego biedaka do seksu
gdzie on to wyczytał? pewnie na stronie firmowanej przez Scotta Lively,apostoła tych, którzy sporządzili listę osób do powieszenia (całe szczęście, że nie idzie o tych, którzy stoją tam gdzie niegdyś zomo)
9. dziwnie zresztą te nasze asy dziennikarskie działają
spożycie alkoholu rośnie, chyba już na gębę z dziesięć litrów przypada, a tu informacje, że albo się w statystykach nie mieścimy - taki suchy zakon nas opanował, albo tak się powstrzymujemy, że aż
najwyżej raz, albo dwa w tygodniu
a takie makaroniarze czy żabojady to codziennie
i dziennikarstwo i narzędzia badawcze siebie warte
10. niskie uczucia mną targają niestety
znaczy się zawiść
też bym chciał sobie zapobrać pożyczkie, a potem stwierdzić „Roma locuta”, pieniędze "tu zawsze były i tu pozostaną”, bo „koni ze stajni się nie wyprowadza”, a w ogóle, to „nie oddamy, a jak będzie trzeba koktajli Mołotowa użyjemy”
sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie
fajnie by było
marzenia jak ptaki
a klechistan fajnie u nas ma
ostatnio jak jakiś katabas wziął był i zdaje się na anoreksję, z tych wiecznych postów, skonał (siostro... siostro... pająk mnie ciągnie)
to odgórnym prikazem szkoły miały w pogrzebie uczestniczyć
drobiazg, na stanowisku kuratora dziwnie często różne mendy się trafiają
fajniejsze jest, że mendia masowe zgodnie oburzenie wyraziły, że nie są odwoływane studniówki planowane na dzień złożenia tak WIELKIEGO ZEWŁOKA na SPOCZYNEK WIECZNY
a swoją ścieżką to niepojęte jest niezmiernie, że pomiędzy tymi wszystkimi peanami, jakimi go obrzucano (znaczy po śmierci, bo wcześniej to tak jakby bardziej gównem - TW Filozof Żydziński), nikt się nawet nie zająknął o jego umiejętnościach ekonomicznych, tak nieprawdopodobnych, że cuda przy tym to pryszcz
gostek wg swojego własnego i osobistego oświadczenia (chwała mu Panie, że w ogóle do czegokolwiek się przyznał, bo o to w KK trudno) zarabiał miesięcznie niecałe siedem i pół stówki, a pozwoliło mu to na wspomaganie finansowe setek sierot, samotnych matek, bezdomnych i bezrobotnych
tak przy tej okazji mi się nasunęło
komisja majątkowa była, sprawy rekompensat dla KK rozpatrywała, pozytywnie dla czarnosukiennych rozpatrzyła tak ca. 90% wniosków, odrzucono pewnie tylko te, które za przedmiot miały coś w rodzaju kolumny Zygmunta lub mostu Kierbedzia
na pozytyw załapały się nawet nieruchomości odbierane w początkach XIX w.
nie próbowałem tego sprawdzać, zresztą tak specjalnie nagłaśniane to nie było
ciekawe tylko, czy rzeczona komisja oddawała też to, co zabierane było za Kazimierza Wielkiego czy podczas 'egzekucji dóbr' w XVI albo 'amortyzacji' w połowie XVII?
bez porównania ciekawsze jest jednak, że do dzisiejszych czasów w sprawie nadań na rzecz kościoła „autentycznych dokumentów książęcych przechowało się z XII wieku trzy, podrobionych na imiona książąt zaś siedemnaście", a w ogóle zachowane z tego okresu dokumenty polskie lub związane z Polską to raptem 150 pozycji, z czego 46 to dokumenty „przez Kościół i w jego materialnym interesie sfałszowane" (tak akurat w literaturze nie bardzo komunistycznej: W. Kętrzyński, Studia nad dokumentami XII wieku, Kraków 1891; M. Łodyński, Falsyfikaty wśród dokumentów biskupstwa płockiego XIII wieku, Kraków 1916)
margines tylko
katabas rulez
w państwie neutralnym światopoglądowo (nie bardzo wiem, czy to w ogóle jest możliwe, ale podobno coś takiego z reguulacji konstytucyjnych wynika) kler katolicki zapobiera ca. 7 mld, z czego tak w granicach czterech idzie z budżetu
jasne te wszystkie kościoły, kaplice, zabytki... - na to idzie 130 melonów
Francja rewolucyjna się marzy
aha, a w związku z błogosławieństwem majowym pojawiły się ploty o możliwym rozdysponowaniu rychłego błogosławionego na relikwie
po komunikacie, że rzeczony przyszły święty ma być okazany publicznie podczas, u niektórych ujawniły się wątpliwości, że jak to, tak rozczłonkowany, jak to wierni zniosą?
spieszę z radą, że żółtki cudnie sobie z podróbkami radzą, więc może im to zlecić
11. rodzinka K. jednak obdarzona jest jakimś felernym zestawem genów
felernym, lecz o wielkiej sile oddziaływania
chyba nawet przez indukcję się to przenosi
a to córuchna Katyńskiego orzeka, kto ma prawo, kto nie może na dziedzictwo się powoływać (a już na pewno nie ci, którym się zdarzało z biłgorajskim chamem rozmawiać)
mężulo zaś, który już chyba bardziej potrącony jest rzeczona rodzinka, a to zaleca zatrudnienie amerykańskiego żyda dla ochrony praw 'prawdziwych polaków' w Smoleńsku, a to z właściwą sobie gracją zauważa, że osoba prywatna, pozostająca poza polityką (ergo: małżonka), ma mieć pierwsze miejsce na liście kandydackiej i nikomu nic do tego
folklor, ale to mi przypomniało wejście jednego z kolegów na konferencji wielce uczonej, tyczącej się ordynacji wyborczej, a ściślej zasady powszechności wyborów
niezłe tupanie się rozległo, gdy zauważył - powołując się na głos ludu (a było to jeszcze za czasów panowania jarkacza) - że teraz preziem jest jeden bliźniak, potem będzie ten niezamężny, później córka tego pierwszego i właściwie będziemy na dobrej drodze do odrodzenia się monarchii
(na marginesie: jeszcze większe tupanie było, gdy na pytanie z sali o to, jakich metod badawczych używał, by rzeczony głos ludu zbadać, stwierdził, że było to w pociągu gdzieś na wysokości Częstochowy, a autorem idei był marynarz żeglugi śródlądowej; na drugim marginesie: żeby nie było nieporozumień - to jest wyjątkowo łebski facet, a szło o wpuszczenie w maliny tych wszystkich mężów i mężowe uczonych w piśmie; trzeci margines: teraz nie idzie się z nim dogadać, bo ma suchy zakon i to tylko ze względu na własne życzenie, a nie na zaszewkę)
12. fakt, dziennika nie oglądam, ale w jakieś wiadomości się wgapiam
i zdziwiłem się okrutnie, gdy okazało się, że nie wiadomo, kogo (i w jakich ilościach) pochowano na Wawelu, a na dodatek tych pochówków - wbrew wieściom mendialnym - było więcej
mecenas R. zdecydowanie idzie w ślady rodzinki K. - te geny mają straszną siłę
niech mocz będzie z tobą, chciałoby się rzec
13. na jaw wyszło, co tak naprawdę przydarzyło się naszemu asowi z formuły pierwszej (to chyba coca cola)
Antek M. z właściwą sobie przenikliwością odkrył, że mało tego w zespole rusek jeździ, to na wypadku szkop skorzystał
wypada wspomnieć też o tym, że i italiańcy w tym się grzebią, a skąd faszyzm się wziął?
kardynał Wilgotne Wargi pewnie też się tymi wskazaniami kierował, na uzdrowienie dając orłu (orłowi?) naszemu kapkę hemogloiny przenajświętszej
gdyby inaczej kombinował, to wydaje się, że przecież jest trochę spraw, które wymagają cudu w o wiele większym stopniu, np. PKP albo system emerytalny, że o (nie)czytelnictwie książek nie wspomnę
14. SE napisał był, że przełom w śledztwie
że nawet ruskie twierdzą, że lotnisko w Smoleńsku (Katyniu?) powinno być zamknięte
raz, że pewnie humbug (dawniej: kaczka dziennikarska, chociaż konstatacja pewnie zgodna z prawdą, tyle że już wyobrażam sobie tupanie, gdyby taki kontroler wziął był i zapodał: na chuj mnie tu oni, spierdalać!!!), dwa, że to dupa i drobiazg - wszak wiadomo, że jak się ma co do ukrycia (mgła, dugi samolot, zamęczenie na Syberii jednych, a przeróbka na organy drugich), to lepiej jest przyznać się do mniejszego
a w ogóle, to zapamiętamy Wyniki głosowania w Sejmie w sprawie przekazania śledztwa smoleńskiego Polakom
(jakby, kurtka na wacie, strona polska swojego śledztwa nie prowadziła, ale wykoooop)
15. dziwna rzecz
ipeen (gdzie kolejne zdjęcia pani Koj? może już nie na tle marmurów) nabrał był pewności, że Staszka Pyjasa zamordowano, znaczy się zmienił kwalifikację z pobicia ze skutkiem śmiertelnym na zabójstwo
ekshumację nakazał, 22 pytania biegłym zadał
wyniki wyszły jakby nie takie, tzn. biegli do wniosków doszli zupełnie jak za komuny, że Staszkowi zdarzyło się napić i upaść ze schodów
za cholerę nie wiem, czy tak było, nie bardzo też wiem, czy po tylu latach da się wykluczyć udział osób trzecich, np. takich popychających (potem może wystarczy nos zatkać albo inną poduchą przydusić?)
ale skąd nagle w ipeenie pojawiło się kolejne 23 pytania?
inna rzecz, ciekawe, czy jak się ta opinia biegły utrzyma, to Bronek-Na-Wyjeździe będzie kombinował kolejną wersję filmu?
16. trafiłem na informację, że jakaś pani zapragnęła posiąść drogą operacji cyce rozmiarów fest
to drobiazg (znaczy, nie cyce)
powaliła mnie kontynuacja notki:
Specjaliści nie mają wątpliwości, że przez wszczepione gigantyczne implanty nastąpił ucisk na klatkę piersiową, co spowodowało bezdech i w konsekwencji śmierć
pomyślałem sobie, że życie doścignęło literaturę
u Ney'a stryj albo może inny krewny niejakiego Mielizny, zwany zresztą Końską Pytą, zabił się, spadając z baszty w Tower, a powodem było jego gapiostwo - jakaś nadobna niewiasta poprawiała podwiązkę i nagle wzwiedziony chrien przeważył biedaka swym ciężarem, tak że ów runął w dół
ale jednak rzeczywistość okazała się mniej literacka
u pani po prostu występowały przeciwwskazania medyczne
parę razy się jej udało (swoją ścieżką w wieku 23 lat mieć za sobą cały szereg operacji plastycznych, w tym sześć na cyckach, to niezły osiąg, chociaż czego się po laureatce Big Brothera spodziewać), ale tym razem akurat nie i skończyło się to śpiączką na stałe
niestety, jako się rzekło, nie przeżyła i nie będzie mogła już zwalić winy na ruskich jak pewien pan po kuracji botoksem
17. Przestrzegam przed prezerwatywami z Allegro
at 02:41
poniedziałek, 21 lutego 2011
niedziela, 20 lutego 2011
sobota, 19 lutego 2011
Libretto podglądnięte
Jarosław Kaczyński to sucha, mała koza.
Hanna Gronkiewicz-Waltz to dziupla.
Donald Tusk to krówka ciągutka.
Lech Wałęsa to sierść kota w gulaszu.
Szymon Majewski to stóg siana.
Zbigniew Boniek to dziurawa cerata w kwadraty.
Waldemar Pawlak to lekkie pryknięcie przed snem.
Aleksander Kwaśniewski to korek do butelki.
Radosław Sikorski to tubka kleju do drewna.
Bronisław Komorowski to takie białe w kącikach ust.
Tomasz Jacyków to gitara bez strun.
Mariusz Pudzianowski to korkowa tablica.
Włodzimierz Cimoszewicz to kulka kurzu na podłodze.
Andrzej Lepper to deska klozetowa z motywem podwodnym.
Janusz Korwin-Mikke to pralka, która odwirowuje.
Janusz Palikot to egzotyczny, wypchany ptak.
Kuba Wojewódzki to mokra chustka w rękawie.
Jurek Owsiak to konik na biegunach.
Joanna Senyszyn to łuska ryby.
Zbigniew Ziobro to tanie okulary do czytania.
Grzegorz Napieralski to rower składak.
Ludwik Dorn to lep na muchy.
at 12:13
piątek, 18 lutego 2011
*
Od studiowania humanistycznego kierunku gorsze jest tylko studiowanie humanistycznego kierunku na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego, który nie powinien w ogóle nosić miana uniwersytetu. Studenci zaczynają tam dzień od odśpiewania całego oratorium Tu Es Petrus autorstwa Piotra Rubika, a w przerwach między zajęciami nie idą do Kofi Hewen tylko na biczowanie.
at 20:49
niedziela, 13 lutego 2011
ja chyba nie z tego podręcznika...
13 lutego w Lublinie odbyła się uroczystość, upamiętniająca 71-lecie rozpoczęcia masowych zsyłek Polaków na Sybir
at 20:16
sobota, 12 lutego 2011
uk(ł)on wacka
bzdurna łupanina
trochę w stylu starego Kena Hensleya, grającego w rękawicach bokserskich
ale tytuł niezły
at 23:12
środa, 9 lutego 2011
wrocławskie 'biletomaty'
działają, jak wszystko w tym mieście (przede wszystkim władze)
operator wymówki bierze chyba stąd:
psy ciemności zahipnotyzowały nocną zmianę
via matomi
at 22:21
poniedziałek, 7 lutego 2011
ciągle jestem podekscytowany niczym podlotek
To były szalone chwile obcowania ze światową modą i ludźmi bez reszty oddanymi tej sztuce sztuk wszelakich. (...)
Dzisiejszy zestaw jest niczym świeże pieczywo prosto z pieca, jest sumą najciekawszych i najważniejszych akcentów Paryskiego Tygodnia Mody.
at 13:38
czwartek, 3 lutego 2011
niebezpieczne i agresywne wpisy na forach internetowych
ZdPWPiPZDSwK
chyba jednak nie o fora idzie
jakby dało się to mierzyć, to podejrzewam, dobrze ponad 90% tych najlepszych wpisów jest autorstwa zwolenników pyr (tu zaś proporcje rozkładają się mniej więcej tak: 70% dla wielbicieli kartofli, a 30% dla amatorów frytek), reszta to drobiazg
drobiazg, ale wart napiętnowania reklamy
żaden z nich nawet nie wymyśliłby sytuacji że wypierdala z pracy bo akurat ma taką tradycję iż fafnastego dnia entego miesiąca jedzie na Wolin złożyć owce w ofierze Swarożycowi
at 13:02
wtorek, 1 lutego 2011
Please do not smoke - Christ is our unseen guest
if he could overcome being nailed to a cross, I don't think a Marlboro Light's gonna faze him that much
at 12:25
Tacy ludzie wizytują Polskę podczas Prezydentury B. Komorowskiego
Nikołaj Patruszew człowiek KGB i FSB na urodzinach BBN!
a kogo to obchodzi?
jakie urodziny?
może jakby to był ktoś znajomy o takich inicjałach, to bym się przejął,
ale tak?
mam jakieś niejasne odczucia, że fsb jest instytucją legalną,
czyli lepiej, żeby z tamtego kierunku w ogóle nikt nie przyjeżdżał, co najwyżej jakiś człowiek od kopania ogródka albo kobieta od prania, bo tam ich miejsce
przepraszać mają na odległość
ale niech będzie...
jest niedobrze!
dużo fajniej by było, jakby przyjechał jakiś agencina, o którym byśmy bladego pojęcia nie mieli, kto zacz,
to nawet do nas pasuje,
pod dywan pozamiatać!
wykop kurwaaaa
at 12:23
niesmaczne, trudno
pokoje w hotelu z widokiem na miejsce katastrofy
w promocji z daniami miejscowej kuchni
to niby co?
kwaśnik krupski
gęsicki opiekane
kaczka po smoleńsku
szczygły z handzlikami na rumiano
może jeszcze jakieś rybicki
bochenek
do popitki woda z saturatora albo rumianek
jeśli kogoś urażam, to przepraszam, ale inaczej nnie potrafię,
to jakiś galop hien do miejsca wypadku,
lećcie, lećcie, zdaje się, że jeszcze jeden tu-154 się został
at 12:15
przypadkowe społeczeństwo?
kiedy to pierwszy raz usłyszałem, myślałem, że trudno o większą głupotę,
teraz nie mam takiej pewności,
dawno temu Lem raczył był stwierdzić, że dopóki nie było internetu, nie miał pojęcia, że na świecie jest tylu idiotów,
mnie internet nie był jakoś do tego potrzebny,
wprawdzie też żyłem w błogiej nieświadomości co do rozmiarów skretynienia (i choć też bez specjalnej idealizacji, to jednak w przeważającej mierze lokowałem głupotę w członkach i sympatykach partii i stronnictw sojuszniczych), ale wyraźny wzrost pogłowia durni zaobserwowałem w okolicach 'wojny na górze', potem było już tylko gorzej, a ostatnimi laty odnoszę wrażenie, że przyrost następuje w postępie geometrycznym,
trochę jakby dwa zupełnie różne społeczeństwa się wykształciły,
wiadomo, zupełna zmiana warunków ustrojowych, brak bezpieczeństwa socjalnego, coraz większe rozwarstwienie społeczne, przewaga 'kultury' obrazkowej, kryzys, ludzkie, acz bardzo polskie odczucia, jak zawiść czy zazdrość,
wszystko to ma wpływ,
ale też te wszystkie czynniki musiały wystąpić we wszystkich bywszych demoludach,
dlaczego akurat u nas takie koszmarne bagno? (wiem, Rumunia czy Albania, czy parę innych też mają sporo za uszami)
i dlaczego akurat co bardziej eksponowane stanowisko, to większy pojeb (choć różnego autoramentu)?
wiem, krzywdząco uogólniam (poza tym zidiocenie nie dotyczy tylko stanowisk i poglądów politycznych),
ale cholera mnie już trzepie,
liczyć na to, by co większe oszołomy poszukały sobie lepszego klimatu i przeniosły się gdzieś tam, gdzie będą mogły się we własnym sosie kisić, raczej nie można, a coraz lepsze pomysły się pojawiają
do czego to dochodzi, by nawet niezamężny ex-ksero-kurduplo (którego nota bene uważam od zawsze, czyli od momentu, gdy miałem 'przyjemność' zapoznać się z wytworami jego umysłu, za wyjątkowego buca i szkodnika) musiał prostować erupcje intelektualne jakiegoś profa (ił zrzucający zdublowaną tutkę, elita zamęczana na syberii)
jasne, kadra profesorska zawsze bywała taka i owaka,
profesor lwowski, jak może, to pomoże, a profesor krakowski, jak nie może, to nie zaszkodzi,
później te wszystkie Rozmaryny, Andrejewy, Berutowicze i inne czerwone książęta...
mam jednak wrażenie, że nawet ci z zupełnego awansu społecznego (a co, ty nie słodzisz? nie, panie profesorze, mam za słabą szklankę) nie mieliby zbytnich problemów z przekroczeniem stu punktów w teście iq,
jakiś trójmiejski pan adiunkt otwarcie nawołuje do spamowania wydawnictwa, bo to zamierza Grossa drukiem wydać,
na blogu Bobika (nie wiem, kto zacz, ale bardzo sympatyczne psisko) kontrofensywa w postaci listy poparcia 'Znaku' - po co? przeca ci, co tam się wpisują, nie robią w pory, gdy się dowiedzą, że jakiś Polak-katolik-z-dziada-pierdziada jakiegoś parcha sfajczył czy okradł, a ci, którym się to w pale nie mieści i tak są 'święcie' przekonani, że taką listę to tylko obrzezani mogą robić,
że wydawca nie jest sam? to chyba oczywiste, że nie - gdyby tej świadomości nie miał, to chyba całe światowe żydostwo by go do tej publikacji nie zmusiło,
bo my to tolerancyjne jesteśmy, ale tylko dla się,
znaczy, jako nacja,
aha, a pan adiunkt jest poza wszystkim bardem Solidarności (jaka Solidarność, taki bard), z repertuarem poważanym niezwykle na stronie, która ma za zadanie pozwolić 'rozwinąć białe żagle... Bądźmy tym kołem zębatym w narodowo-socjalistycznej machinie'
trudno się dziwić, że za wszystko obwinia masonów, cyklistów i balwierzy
platfusy może i nie toną (może też i nie zatoną w myśl zasady: lepszy złodziej niż wariat), ale to, co zrobił ten rząd, to woła o pomstę do nieba
i nie idzie mi wcale o kolejną republikę kolesi (taką mamy, znaczy, taką sobie elitę polityczną wybieramy), o mnożące się wpadki gajowego, co to ordery niczym perły przed wieprze rzuca albo wykazuje się daleko posuniętym spierdzieleniem, bo zdaje mu się, że tłumaczka powinna tłumaczyć nieco sprawniej niż google-translator (pomijam fakt, że to kolejna głowa państwa będąca zupełnym nieporozumieniem, co zresztą nie jest tylko naszą przypadłością) czy rudego zaprzańca, pogrobowca wermachtowskiego, co to ostatnio wykazał się nieznajomością języka francuskiego - zostało to niezwłocznie i skwapliwie podchwycone i wyśmiane (co naturalne) przez zwolenników mulitimegafullwypaspoliglotów, czyli braci K.
idzie mi o to, co się objawiło w wyborach w 2007 r. - wiara w jakąś szansę na przyspieszoną modernizację Polski, na korzystanie z indywidualnej pomysłowości i operatywności, na pojawienie się przynajmniej zaczątków społeczeństwa obywatelskiego...
wyszło jak zawsze, zapomnieli, co obiecywali!
towarzysze, chcieliśmy dobrze
efekt: polityka kadrowa jak z taniego horroru
ile można jechać na bezalternatywności?
pewnie, mało kto chce trafić do skansenu, w którym postęp mierzy się wielkością pomników, zmianami nazw ulic, liczbą ekshumacji czy uzysku relikwii z czyjegoś zewłoka, w którym mogą funkcjonować kapelani wojskowi bez wojska, gdzie etyka może być tylko katolicka, a prawo kościelne przełamuje prawo państwowe, a nade wszystko, gdzie można się dowiedzieć (z konsekwencjami), że stało się tam, gdzie kiedyś ... (tu wstawić, co akurat pasuje)
na jak długo może to jednak wystarczyć?
szczególnie, że nauki medyczne i chemiczne w miejscu nie stoją i mogą się pojawić zdecydowanie lepsze i trudniejsze do wykrycia prochy od tych, na których jechał kontrkandydat aktualnego i przypadkowego
z innej beczki:
w jednej tylko kopalni w ciągu jednego roku zniknęło dwa tysiące wagonów węgla
można sobie poczytać o fałszowaniu statystyk
mam jednak wrażenie, że jeśli taka kombinatoryka statystyczna była uzasadniona, to pewnie we wszystkich kompaniach węglowych coś takiego miało miejsce
jeśli nie miało, to przestańmy chrzanić - 15 czy 20 dużych baniek piechotą nie chodzi
i z jeszcze innej:
dawno temu jeden z sędziów amerykańskiego SN stwierdził, że co prawda nie potrafi zdefiniować pornografii, ale kiedy widzi, to wie, że to właśnie to,
może rzeczywiście taka szczelna definicja nie jest definicja nie jest potrzebna, ale jakaś by się jednak przydała, szczególnie, że sankcja od tego zależy,
tak mnie to naszło przypadeczkiem zupełnym, gdy trafiłem na efekty przemyśleń nt. sensu porno w reklamie autorstwa blogera R. (to naprawdę ciężki przypadek), a rzeczone porno to m.in. takie ilustracyjki (uwaga: są cycki!)
at 04:42
niedziela, 30 stycznia 2011
wprawdzie
większość platfusów potrafi dać przykład, jak należy zmieniać środek transportu w razie kłopotów komunikacyjnych (ot, taki syndrom szczura na statku), ale donaldo plandeko jeszcze przecież nie tonie, a w to, że grupa młodych posłów przyglądała się życzliwie p. Jakubiak, po prostu nie wierzę
at 22:03
stary, dobry repertuar Davida Gilmoura i spółki
przykłady są:
Shine On You Crazy Diamond, Welcome to the Machine...
Watersa nie ma
za to jest intro, jest outro i reflektory pełzają po ścianach i suficie
at 21:54
siędzieje
agent Tomek zakłada nową firmę
telefon zaufania, zdaje się
zahahufaj nam!
to dobrze, trzeba nam ekspertów
w każdej dziedzinie
a ex-agent T. z całą pewnością nim jest
tylko właściwie taka instytucja to się chyba nazywa agencja towarzyska (wyspecjalizowana)
ogłupienie popierających Napierdalskiego jest nieprawdopodobne
wybory już wygrali, jedne i drugie (w tej materii nie są zresztą osamotnieni)
teraz celnie platfusów kolesiami Czarusia punktują
osłabienie pamięci daleko posunięte
może bilobil albo wyciąg z miłorzębu japońskiego?
skądś się w końcu ten upadek rządów pseudolewicy wziął
a kolejny objaw to przeświadczenie, że pisiory wyżej niż 25% nie podskoczą
raz, że mam wrażenie, że już im się to przytrafiało, a dwa, że jakoś mi się w pamięci kołacze bajka o żelaznym elektoracie eselde
na pamięć za to nie narzeka Jarkacz
w zeznaniach się nie plącze
dokładnie rozmowy telefoniczne pamięta
był na prochach, teraz podobno odstawił, a wersja ta sama
pogratulować
pewność wspomnień prezentują także Czerwononosy z kompanem
wiedzą, gdzie nie siedzieli i na czym
na wózkach golfowych zresztą nie mogli, bo hotel pól golfowych nie posiada
a wspominanie o alkoholu w ich przytomności to duży nietakt (z powodów, o których tu nie będziemy rozpowiadać)
margines: bardzo mi się spodobało, gdy jakiś facio w odpowiedzi na obawy wyrażane na jakimś forum, żeby tylko kary podatnicy nie zapłacili, odparł, że nie ma obawy: Kancelaria Sejmu zapłaci
mecenas RR jest w posiadaniu wiedzy nt. dowodów pośrednich
naturalności mgły nie udowodniono w sposób kategoryczny
trzy skojarzenia (trzecie nie moje!):
1. kto mi, k..., pod chałupę śnieg podrzucił?
2. trzy tezy pendooptyczne dziadka Stopki z Hali Gąsienicowej nt. dyscu, ale z mgłą w tle:
Teza I hy, gmy idom dołu, pijom wode... bedzie loć!
Teza II hy, gmy idom hore, napiły sie... bedzie loć!
Teza III hy, gmy ni ma ... bedzie loć!
3. ja też chcę takie proszki, co je bierze ten pan
tiwi manipuluje
oczywista oczywistość
pewnym zaskoczeniem było dla mnie jednak odkrycie, że manipulacją jest zadawanie pytań politykowi, na które ten nie umie odpowiedzieć (uściślając, nie idzie o pytanie z gatunku: podstawa prawna finansowania instytutów naukowo-badawczych w resorcie górnictwa w latach 1974-76)
z doświadczeń ludowych:
"No jak mam Ci udowodnić, że jest agentem, skoro jest agentem? Gdyby nie była agentem, to mógłbym Ci udowodnić, ale nie mogę, bo jest przecież agentem, z czego wprost wynika, że jest agentem! Źródła? No nie ma źródeł, co tylko niezbicie dowodzi, że jest agentem!"
"To jest tajemnica poliszynela. Wszyscy o tym wiedzą"
"Nie jest udowodnione? To czemu sie powtarza?"
"...bardzo się zdenerwował i wykrzykiwał wychodząc: Stokrotka, Stokrotka ... nie ulega wątpliwości, że ... bezpodstawnie by takich rzeczy nie mówił"
punkty widzenia:
1. Genialny Antoni Macierewicz, czyli: jak obecnie należy rozmawiać z dziennikarzami
2. Halo, halo, panie pośle, tu ziemia, program na żywo, chcę panu zadać pytanie
we Wrocku idzie nowe:
i na zakończenie:
chyba obserwujemy narodziny nowej tradycji
trzeba uczcić kilkudziesięcioletnią historię obecności muzyki rockowej w Jarocinie
debatuje klikudziesięciu panów przeważnie w wieku okołoemerytalnym
tylko panów!
sex and drugs and rock and roll, jak kiedyś pieł Jaś Dury
rocka dawno nie ma (przynajmniej w Jarocinie)
dopalacze w każdej postaci zakazane (alkohol to żywność, żeby nie mylić)
seks... sami panowie...
za bardzo to europejskie wg mnie
ale jakby co, to pewnie dragi by się przydały (niebieskie, albo może niebiańskie, bo mnie się myli)
wtedy to dwa z trzech - niezły wynik
at 00:04