niedziela, 14 października 2007

zdziwniej

Adam Chmielewski, który zazwyczaj jest człowiekiem rozumnym bardzo, zapodał ostatnio tekst co najmniej dziwny.

Diagnoza stanu faktycznego jest co najmniej w części w porządku, ale wnioski jakieś od czapy:
Powracając do kwestii zdrowia psychicznego (...) odrobinę analogiczne ozdrowienie przeszła niedawno Jadwiga Staniszkis. Najpierw bezrozumnie poparła partię Prawo i Sprawiedliwość, przyczyniając się do jej sukcesu. Potem zaś, w obliczu moralnego i politycznego bankructwa tej formacji, swoje poparcie wycofała, uznając retorykę Jarosława Kaczyńskiego za obraźliwą dla inteligencji wyborcy. Powody, dla których wcześniej retoryki obu Kaczyńskich nie uznawała za obrazę dla zdrowego rozsądku, są niewytłumaczalne, ponieważ inną nigdy się nie posługiwali.
to jest jeszcze w miarę niezłe, jeżeli pominąć wagę poparcia Staniszkisowej dla sukcesu wyborczego PiS-u, ale teraz będzie lepiej
Ani za poparcie PiS, ani za jego wycofanie Staniszkis odpowiedzialności dotychczas nie poniosła, choć może powinna. Aspirująca do wielkich umiejętności analitycznych winna była od początku wiedzieć, że żaden projekt realizowany przez Kaczyńskich udać się nie może. Powinna być pociągnięta do odpowiedzialności także za to, że swoim autorytetem napędzała hordę młodych publicystów, którzy, z uporem godnym lepszej sprawy, służalczo popierali władzę Kaczyńskich i kłamliwie deprecjonowali PRL i III Rzeczypospolitą, teraz zaś pozostawiła ich samym sobie. Mając na uwadze nabytą przez nich, charakterystyczną dla PiS mentalność prawicową, wykluczającą możność przyznania się do błędu, mogą oni teraz jedynie z nie mniejszym uporem uzasadniać sami dla siebie trwanie przy chybionym wyborze, ponieważ nie mogą sobie pozwolić na to, na co pozwoliła sobie ich patronka.
no, to już poniekąd wygłup
nawet, gdy się opuści passus o peerelu, to za co niby miałaby być profesora socjologa odpowiedzialna?
że zachciało jej się mieć własne zdanie?
a niech sobie je głosi
jeżeli ktoś ma jakiś rozum, to doskonale wie, że nie należy na jej gadanie zwracać najmniejszej uwagi - to kolejny element w kółeczku zaawansowanych damulek publicznych z pretensjami i ze zdaniem, takich jak Gronkowiec, św. Zyta, Szyszkosia, Wabiąca Knury itd. (Repety tu nie zaliczam, bo głupsza niż meblościanka)
napisałem o gadaniu, bo pisania ocenić nie potrafię - to jest taki sposób przelewania myśli na papier, w którym celują teoretycy prawa: właściwie zawsze tracą zdolność wzajemnego rozumienia na etapie uzgadniania terminologii

4 komentarze:

Anna Sobaczewska pisze...

Faktycznie, prof. Chmielewski troszkę się zapędził - że niby jakie konsekwencje? Do kąta postawimy Staniszkis? Mógł sam zabierać w tej sprawie głos - kto wie, może jego by ludzie posłuchali, a nie jej, jak twierdzi - m.zd. akurat na wyrost, bo nie sądzę, żeby sukces PiS wyniknął właśnie z agitacji prof. Staniszkis. natomiast mój gwałtowny sprzeciw budzi nieadekwatność jej porównania do "damulek" wymienionych, po pierwsze jednak inna klasa, po drugie - Staniszkis nie ma urzędu, nie? Sama nie gra tylko komentuje, co każdemu wolno, poniekąd (póki co przynajmniej).

Kuszelas pisze...

>> anna
że Chmielewski się zapędził, to jasne - właśnie to mnie zaskoczyło (pomijam już nawet to, że zaskoczył mnie taki jego lewy zwrot - im ludzie starsi, tym bardziej jakoś od lewej strony ich odpycha zazwyczaj; może tutaj trochę inaczej, bo scena polityczna mocno nienormalna i lewusy jakoś najbardziej przewidywalne, a w pewnym wieku niespodzianki już tak jakoś nie radują);
o klasy spierać się nie będę, nie liczyłem,
jedyna profesora w tym towarzystwie to ona nie jest - liczba klas zatem chyba w grę nie wchodzi,
co do urzędów, to senyszyn też zdaje się nie piastuje,
w ogóle to się zgadzam - wrzucenie było złośliwe na pewno, ale baba mnie po prostu denerwuje, bo pieprzy trzy po trzy i zawsze ma rację (taki model pisiorski) - odwołanie się do klasy jest jednak takie sobie i w niczym nie lepsze niż moje wrzucenie w błoto z pozostałymi

Anna Sobaczewska pisze...

Kuszelas:
może odwołanie do klasy nie na miejscu, ale mnie się jednak wydaje lepsze niż mieszanie wszystkim w jednym błocie.
Kwestia gustu.
Co do Senyszyn - dżentelmeni o faktach nie dyskutują. Senyszyn jednak jest posłanką i wiceprzewodniczącą partii, zdaje się.

Kuszelas pisze...

>> anna
napisałaś "nie ma urzędu" i jakoś mi posłannictwo tu nie wlazło (być może powinno - do przemyślenia), a partyjne stanowisko to trochę inna para butów; Krasnodębski czy Zybertowicz też stanowisk nie piastowali (nie panuję nad tym, więc nie wiem, czy na coś się nie połapali), a ich upartyjnienie było dosyć widoczne jednak (nawet dla osób, które widzieć nie chcą);
teraz tak: jeżeli sama piszesz, że to kwestia gustu, to o tym się nie dyskutuje (podobnie jak o faktach);
a wrzuciłem do jednego worka nie dlatego, że po aptekarsku ważyłem walory umysłowe tych pań, lecz dlatego, że ich odzywanie się budzi we mnie chęć sięgnięcia po siekierę;
pisałem tyż, że nic do komentowania nie mam, że Chmielewski się niepotrzebnie przyczepia, i zauważyłem tylko, że nie należy po prostu słuchać niektórych komentarzy (jak ktoś chce, jego sprawa - trudno, choć może się to tak skończyć jak w 2005)