czwartek, 22 marca 2007

Legendy św. Oleksego

Ostatnio zdaje się wysypałem się na całego. Zdało mi się, że cytaty z oskarżycielskiego Oleksego to elementy jego działań zmierzających do powrotu.
Dzisiaj się okazuje, że nic z tego (choć np. Jachowicz uważa, że to jest możliwe i że Oleksy chce powrócić jako wielki czyściciel lewicy, ale ten już różne rzeczy uważał).
Tasiemki jakoś wypłynęły - w prokuraturze apelacyjnej twierdzą, że były nieczytelne, więc przekazali do ABW. Skąd wypłynęły? Diabli wiedzą.
Wygląda to wszystko dosyć obrzydliwie. Oleksy przez trzy godziny nic innego nie robi, tylko nadaje na znajomków. I to fest nadaje.
Faktem jest, że przywalił zdrowo i zadośćuczynienia raczej nie wymyśli. Nawet publiczne seppuku guzik da.
Rację ma Kataryna (uwaga, do tej pory chyba się nie zdarzyło, bym uznał jej argumenty), że gadanina Józefa to osinowy kołek dla lewicy. I to wcale nie dlatego, że sporo jest w tym gadaniu prawdy czy że postulowana przez Kuchcińskiego komisja bankowa (dlaczego bankowa?) cokolwiek wykryje, bo styl, sposób przekazania i praktycznie zerowa wartość procesowa w połączeniu z natychmiastowym odszczekaniem wszystkiego i przeprosinami sprowadzają tę całą aferę do poziomu kilkudniowego spektaklu kabaretowego.
Ale wylało się tu zbyt dużo gówna, by dało się z tego oczyścić.
A reakcje publicystyczne na prawej stronie chyba to potwierdzają - właściwie nie ma osobnika, który by się tym nie zajął. Chyba nawet przywalenie granatem w szambo nie zwabiłoby tylu much.
Oleksy lepiej by zrobił, gdyby zwyczajem ropucha pod kamień się schował, a nie konferencję urządzał. A tłumaczenie, że buc to osobnik małomówny, to chyba kpina kompletna.
A tak się świetnie do wszystkiego nadawał. Takie miał znakomite kwalifikacje na każde stanowisko. I to jeszcze na długo przed Marcinkiewiczem.
Konferencja szefostwa lewicy też nie lepsza. Olejniczak zacięty - ten narcyz chyba mu dał do wiwatu. I właściwie nie potrafią nic z siebie wydusić poza: trzeba odebrać władzę prawicy.
No tak, hasło "a Balcerowicz musi odejść", choć dzisiaj mocno nieaktualne, to jednak swoją rolę spełniło i wprowadziło na salony całe zastępy... nie, nie będę się wyrażał ...może stąd nadzieja, że to nowe zaklęcie też w czymś pomoże.

Swoją drogą niektórzy muszą chyba zacząć wymyślać odpowiedzi na zaproszenie na obiad czy kolację do Gudzowatego.
I w co on gra? Na kogo teraz coś wypuści? Alec Records
Kaczyńskiego już prezydentem zrobił, to o co teraz chodzi.

Warto zajrzeć do Szostkiewicza (http://szostkiewicz.blog.polityka.pl/?p=163) - bardzo przytomnie całą tę sprawę skomentował.
Bo komentarz prezia jest, jaki jest: prezydent Lech Kaczyński powiedział, że nigdy nie miał wątpliwości co do "mentalnej różnicy" między politykami wywodzącymi się z dawnego systemu komunistycznego, a politykami prawicy - w szczególności PiS. Ta mentalna różnica niewątpliwie istnieje i gdyby na tym poprzestał, w porządku, ale musiał jeszcze coś dorzucić. "Krótko mówiąc - dodał prezydent - ludzie ci chcieli wejść do świata, w którym będąc na emeryturze nie będą musieli się martwić o swoją sytuację finansową". I tu - po wypowiedziach Jacka Bilborda na Pomorzu - mentalna różnica w łeb wzięła.

Brak komentarzy: