czwartek, 29 marca 2007

pięknie jest

IPN wskaże symbole PRL.
Ciekawe, czy znajdzie się tam też np. adapter "Bambino".
A tak na poważnie to ciężki idiotyzm - w wielu przypadkach patroni ulic czy szkół to rzeczywiście durnie, kanalie albo "pompowani bohaterowie" - pewnie powinni zniknąć. Lecz jest to jakiś fragment historii, którego wykasować się nie da, a poza tym, gdyby chcieć tak poprzeglądać życiorysy różnych osobników funkcjonujących na tabliczkach, to pewnie byśmy mieli w większości miast tylko ulice Trójkątne albo Nowoprojektowane.
Mam obawy, że będzie to szło od sztrychulca, co nie jest metodą dobrą. A IPN się do tego najmniej nadaje. To jest instytucja, w której nie ma historyków, tylko są antykomuniści. Dobrze by jeszcze było, jakby ten antykomunizm odnosił się do dokonań stalinowskich i poststalinowskich w demoludach (bo od rewolucji październikowej to nam wara - sami sobie to zafundowali i ci, którzy przeżyli są z tego zazwyczaj dumni), ale on się przenosi właściwie na całą lewicę (czym się różni socjalista od komunisty? na socjalistę trzeba mniej gówna) i rozciąga na czasy, kiedy ówczesnym lewicowcom nie śnił się nawet żaden manifest komunistyczny (vide casus Waryńskiego).
A tak w ogóle, to kto za to wszystko zapłaci?
Wg jakiegoś Korkucia z krakowskiego ipeenu, powinien to zrobić samorząd. A samorząd to weźmie sobie z kapelusza – kolejny cud ekonomiczny.
Ale zdaniem rzeczonego Korkucia nie będą to duże koszta. I uzasadnia to fantastycznie prosto (geniusz finansowy): przecież po każdych wyborach trzeba wymieniać pieczątki i tabliczki.

Brak komentarzy: