środa, 11 kwietnia 2007

Joss Stone - Son of a Preacher Man

2 komentarze:

Anna Sobaczewska pisze...

Dzięki, Tyci!
To najbardziej dla mnie bujający kawałek w historii babskiej muzyki (właściwie wokalistyki). Ale ta pani jednak buty może czyścić - najpiękniejsza jest klasyczna, bujająca właśnie przez uspokojenie wersja Dusty Springfield.
Ona jest niedoscigniona w tym numerze.

Kuszelas pisze...

de gustibus...
Springfield jest na pewno lepsza, ale miałem tylko Stone
a czy Dusty jest najlepsza?
ten numer miał tyle różnych wykonań i spore nazwiska się przy tym pojawiały, bo i Joplin, i Franklin, i Ross, i Chapman (ba, nawet panowie, ale wtedy to już nie babska wokalistyka)
a Stone jeszcze się może wyrobić - teraz ma 20 lat, a to wykonanie już trochę ma