Nie mam pojęcia, czy "Honey, honey" współpracował z kimkolwiek, nie wiem... ale szlag mnie trafia, gdy podobne zarzuty formułuje się wyłącznie w oparciu o sprawozdanie pisane po pobycie na stypendium zagranicznym. To był obowiązek. I ten obowiązek istniał aż do końca lat osiemdziesiątych. Formalnie takie sprawozdanie składało się w działe współpracy z zagranicą (przynajmniej na uniwerku), choć chyba każdy wiedział, że to raczej nie pani kierowniczce było potrzebne.
Trump pokazuje, że prawactwo kocha zamordyzm państwowy
-
Wyobraź sobie, że jesteś, ja wiem, węgierskim naukowcem i jedziesz do
Polski na konferencję. I nagle służby na lotnisku w Twoim telefonie
znajdują mema z T...
3 dni temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz