wtorek, 17 kwietnia 2007

spamiętnika

Na blogu Wojtka Orlińskiego fajna podróbka Ewy Szumańskiej, która jest chyba już poza radiem, jak i cała fura innych osób. Zresztą nie tylko osób, bo i szeregu audycji. A zaczęło się to wszystko zdaje się od wywalenia redakcji esperanto. Pewnie, że esperanto dzisiaj to nie to samo, co kiedyś, ale jednak audycje PR cieszyły się sporą estymą w tym światku (z całego świata). Darski/Targalski (pod koniec komuny zahaczył się o opozycję, co nie przeszkadza chyba uznać go za ostatniego wała) jednakowoż był oświadczył w tym temacie, że skoro Zamenhoff był Żydem, to niech sobie Izrael takie audycje finansuje.
A teraz wracamy do naszych baranów...
Młoda lekarka - ostatni odcinek
Spamiętnika młodej lekarki. Ehę, ehę. Będąc młodą lekarką, rzutującą na pierwszy front dekomunizowania rubieży, wszedł raz do mej przychodni pacjęt o wzroku wzburzonym.
- Dziędobry pani doktor.
- A dziędobry. Co pana sprowadza?
- Sprowadza mię do panidoktór lustracja.
- A na czym się panu zrobiła?
- Na posiedzeniu Podstawowej Organizacji Partyjnej Prawa i Sprawiedliwości w Polskim Radiu, pani doktór.
- Ach - spłoniłam się dziewczęco - Nie wiedziałam, że taką już mamy.
- Mamy mamy, pani doktór, towarzysz sekretarz Marcin Wolski jak tylko odnalazł swój stary gabinet w którym sekretarzował POP PZPR za komuny, wzruszył się okrutnie, kazał odnowić, wydrukować nową papeterię i zasiada teraz jako POP PiS.
- Medycyna niestety jest wobec tego przypadku bezradna - powiedziałam zachowując ton adekwatnej powagi.
- Medycyna może i tak, ale my nie - zarechotał pacjęt - My musimy panią doktór zmusić do zlustrowania, żeby wykształciuchy się nie śmiały, że w radiu zostały już tylko stare komuchy jak Wolski, Czabański czy Targalski...
Uznałam, że już czas na przejęcie inicjatywy strategistycznej. Inteligentnym fortelem odwróciłam uwagę pacjęta.
- O, ptaszek!
- Gdzie?
Zaaplikowałam narkozę (BUM!). Śmiałym ruchem umieściłam pacjęta na fotelu i przystąpiłam do trepanacji czaszki (wzzzzzzz!). Dokonałam sekcji treści mózgowia (ćplskślpskslślslsplsk). Znalazłam żałosne kompleksy, zawiść i opakowanie po wazelinie zawierające szarą substancję przypominającą kacze odchody. Przeniosłam te ciała obce do autoklawu (zzziut!). Następnie wlałam pacjętowi do głowy litr oleju Kastrol (chlllust!), umieściłam czaszę czaszki w położeniu pierwotnem i zaszyłam catgutem (ciachciachciachciach).
- Już po wszystkiem, może się pan obudzić! - oznajmiłam.
- Gdzie ja jestem?
- W mojem gabinecie. Przeprowadziliśmy zabieg mający pana wyleczyć z kaczyzmu. Ile pan widzi palców?
- Jeden.
- Dobrze. Co pan myśli o lustrowaniu satyryków?
- Od żartowania to są chyba satyrycy, nie politycy?
- Dobrze. Co pan myśli o obecnej polityce radiokierownictwa?
- No wariaci jacyś się do tego dorwali, najciekawsi ludzie odchodzą, zostają same stare komuchy udające antykomuchów. To na dalszą metę samobójstwo jest przecież.
- Doskonale. Jest pan wyleczony. Nowoczesna medycyna po raz kolejny zatryjomfowała nad wstecznictwem i zabon... zabonbonem. Co ma pan w tej kopercie?
- Druk oświadczenia lustracyjnego, ale to teraz niepotrzebne, bo już zmądrzałem. Dziękuję pani doktor, czuję się o wiele lepiej, rzucę te głupie papiery byle gdzie, na przykład tu na parapet. Do widzenia!
Niestety, ledwie pacjęt opuścił mój gabinet, przez okno weszli komandosi z Centralnego Biura Antylekarskiego ostrzeliwując się zaciekle („papapapa! ka-buuuum! zzzzzzzonnnk! putatatatataputatatata!”). I tak właśnie znalazłam się na tej oto konferencji prasowej poświęconej mojemu usiłowaniu morderstwa dla uzyskania korzyści materialnej o wartości zadrukowanej kartki a cztery.
[guest starring - Minister Ziobro]: Ta pani już nikogo nie rozśmieszy.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

a co się bedę powtarzał...

http://olgierd.wordpress.com/2007/04/17/z-pamietnika-mlodej-lekarki-final/

Kuszelas pisze...

dzięki za linka
a już myślałem, że to ja taki spostrzegawczy jestem tylko
co do wypowiedzi na blogu u Olgierda - ZGADZASIE!!!
osobiście bym chyba brzydszych wyrazów używał

Anonimowy pisze...

:-)