sobota, 14 lipca 2007

automat czy co?

co to się dzieje, że jak kogoś tylko starszy bliźniak spuści, to od razu ten spuszczony staje się jakiś taki lepszy, jakiś taki porządniejszy, bardziej cywilizowany...
z czymś takim mieliśmy do czynienia i w przypadku marionetkiewicza, i w przypadku nielota, i ostatnio przy czci naruszeniu ani sfotygowanej...
teraz ta sama melodia grana jest - jasne, że nieco mniej głośno (ale inne granie byłoby bardzo utrudnione) - przy okazji wywalenia endrju
i rację ma krakowski szalony kapelusznik, kiedy stwierdza, że "wszyscy przyzwoici Polacy" zadowoleni, że Lepper nie rządzi
tyle, że ta racja mu się kończy, gdy zaczyna wychwalać kartofla, że wreszcie zrobił z burakiem porządek
nie ma za co chwalić - widziały gały co brały
przystawka została skonsumowana po zejściu w sondażach poniżej magicznej granicy 5%
co miało zostać zrobione, w większej części zrobione zostało
resztę samabronia i tak poprze, bo ewentualna utrata immunitetów (a wcześniej stanowisk i apanaży) powoduje gwałtowny ścisk gardła
i jest to zrozumiałe
głupie jest tylko chwalenie genialnego stratega i słońca tatr za wykonanie czegoś, czego wcale nie trzeba by było wykonywać, gdyby nie lanie (tu zacytuję jednego z ex-sędziów trybunału konstytucyjnego, nieudzielającego się jednak w żadnej mierze w mediach) ciepłym moczem na głoszone wszem i wobec wzmożenie moralne
a do tego chwalenie za wykonanie tego kopa w dupe akurat w taki sposób (inna rzecz, że jedyna sprawa, do jakiej się cba nadaje, to branie kasy - całą resztę pieprzą aż miło)

zupełnie innym problemem jest odgadnięcie, w co grają np. rakieta czy euro-rysiu
czy rzeczywiście jest tak jak twierdzą niektórzy, że starszy bliźniak gra na wyciągnięcie przez kapelusznika jakiejś grupy od platfusów czy pociągnięcie za rysiem śmietanki samejbroni
jeśliby się to powiodło, to prawdopodobnie mamy zapewniony dalszy ciąg aktualnej hucpy

Brak komentarzy: