wtorek, 24 lipca 2007

brudne pieniądze

Odnoszę wrażenie, że hipokryzja sięga szczytów i nie odnosi się to wcale - wbrew temu, co będzie dalej - jedynie do pajaców w sukienkach.
Nie chcę umniejszać niczyjej tragedii, ale tragedią jest (czy może być) każda śmierć. Tutaj mamy wielką żałobę narodową, a kiedy zerknąć tylko na doniesienia ze sfer polityki, nawet gdyby ograniczyć się tylko do sfery koalicji (czyli do takich bardziej pozytwnych relacji), to co się zmieniło. Literalnie nic, a jeśli już, to na gorsze.
I na tym tle jakiś przymuł z Caritasu wyznaje, że oni nie wezmą żadnego szmalcu od RS, bo ci nie szanują dnia żałoby.
Koncerty RS rzeczywiście specjalnie żałobne nie są. Nawet ten po śmierci Jonesa (i jemu poświęcony) taki nie był.
Ale zastanówmy się.
Kto płaciłby za odwołanie koncertu? A zapłacić by trzeba było naprawdę sporo - żadnych kar by nie było (prawdopodobnie), ale sam zwrot poniesionych kosztów wystarczyłby zupełnie. Do tego dochodzi jeszcze te 40 czy 50 tys. osób, które na ten koncert czekały.
To wszystko nieważne. Ważne jest nadymanie się tragiczne.

Na koncercie nie będę, czego żałuję.
Tutaj tylko dwie wstawki.

Gimme Shelter (1969)


i Out of Control (Argentyna, 1998)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

ale się wk.. tym faktem. Aż ulałam żółci u siebie.

Kuszelas pisze...

ulałaś, nie da się ukryć
i mam wrażenie, że sporej liczbie osób gadanie o "brudnej forsie" się nie spodobało