pacholęciem jeszcze byłem, kiedy jeden z moich kolegów rozważał znaczenie imienia Józef w historii - taki jakiś nadmiarowo rozwinięty był i chyba trochę przemądrzalski, ale wyszło mu to na zdrowie, bo od dawna już jest zwyczajnym filologicznie profem.
Tak mi się skojarzyło, bo na Pardonie trafiłem na notkę Rafała Madajczyka (jest też na Wykopie, u makowskiego, w perturbacjach), że jakiś gostek został oskarżony o obrazę uczuć religijnych za wrzutkę do sieci fotomontażu.
Rzeczony obrazek wygląda tak:
Montaż, jak montaż. Ani to specjalnie śmieszne, ani zbyt dobrze zrobione, ale prokurator kombinujący dobrowolne poddanie się karze (a do wyboru daje 2 tys. grzywny, albo pół roku w zawieszce i pięć stów grzywny) to jakiś zupełny idiota (nie mam pojęcia, czy nie jest to jakaś podpucha - część blogerów zamieszcza nawet informację, że sąd to już klepnął; jeśli to prawda, to fakt, że gostek poszedł na układ i poddał się karze, pozwala mi uznać go za osobnika niespełna rozumu, choć podobno to nauczyciel angielskiego).
W ogóle to są chyba skutki podobnego rozliczania prokuratorów jak urzędników kontroli skarbowej. Ci drudzy są premiowani w zależności od tego, na ile uda im się jakiegoś nieszczęśnika trafić (uszczuplić!).
A tak na marginesie, z tym obrażaniem uczuć religijnych robi się jakaś paranoja. Tym razem obrażona się poczuła jakaś damula z Popowic Biskupich (sic!), jutro się poczuje ktoś inny... Mnie obraża samo istnienie niektórych osobników, a nie daj Boże, kiedy się jeszcze odezwą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz