miało już nie być posłanki Sobeckiej...
ale mam tyły czytelnicze i dopiero trafiłem na jej wypowiedź, że seks jest ZŁY.
Wiem, że powiedziała więcej, lecz mnie wystarczy właściwie tyle, że uznała, iż jedynym dopuszczalnym aktem seksualnym jest taki, w którym chodzi o spłodzenie dziecka. Znaczy, że powinno się iść do łóżka wyłącznie wtedy, gdy w planie jest dziecko. Czyli zgodnie z regułami biologii, nie częściej niż raz na dziewięć miesięcy. A do tego w małżeństwie.
Czy ona cokolwiek wie na temat ludzkiego popędu seksualnego? I czy potrafi odróżnić nasz gatunek od zwierząt, które z reguły nie potrafią czerpać świadomej przyjemności z aktu płciowego (pewnie przesadzam i miłośnicy czworonogów mnie zakrzyczą).
Seks powinien łączyć się z miłością. Pewnie. Tak byłoby najlepiej. To sytuacja idealna. Ale czy przy okazji nie może łączyć się z przyjemnością? Czy to musi być jakiś przymus czy litość, albo sytuacja opisywana lata temu przez Darka Duszę - "nie ma brzydkich kobiet, tylko wina czasem brak" (Och, Ziuta!)
Pewnie, że potrzebne jest uświadomienie...
czasami ostrzeżenie...
niektórzy przesadzają z przymuszaniem...
albo z gonieniem za okazją...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz