wtorek, 13 listopada 2007

jakieś żarty?

nic nie mogę znaleźć poza zachwytem Chlap-Nully, zwanej też Repetą...
podobnież Plusk złożył Jasiowi (Maryśce, Włodkowi itd.), czyli Szalonemu Kapelusznikowi propozycję spotkania, na którym mają rozmawiać o jego, tj. JMWitd., politycznej przyszłości
a wydawałoby się, że rodzinka wreszcie do historii przejdzie wbijana coraz głębiej każdym kolejnym wystąpieniem błyskotliwej* ex-doradczyni K.Lecha
jeśli to prawda, to albo rakieciarze w PO cholernie silni są i wtedy nie ma co liczyć na rychły rozpad pisiorów (ew. dorżnięcie), a bardziej na jakiś nowy popis, albo Donaldinho dekiel odwalił bez reszty

* dawno, dawno temu, gdy podstawową wędliną spotykaną podczas zasadniczej służby zawodowej było ucho Czombego, czyli salceson czarny, serwowany najczęściej już po niejakich przejściach, drugiej lub może nawet trzeciej świeżości (w każdym razie mewy tego jeść nie chciały), tzn. kiedy nabierał takich klawych, mieniących się barw, dosyć popularne było stwierdzenie (niezbyt pozytywne, mówiąc oględnie): błyskotliwy jak salceson

Brak komentarzy: