środa, 7 listopada 2007

staroć

Michał Tarkowski (Salon Niezależnych, był kiedyś taki kabaret)
zatrudniony ówcześnie jako wodowskaz, tzn. mierniczy poziomu wody na Bugu, a może na innej rzece - praca nieprzyjemna, szczególnie w kiepską pogodę, bo trzeba było w specjalnie wyskalowanym ubranku roboczym w wodzie się moczyć i badać dokąd ta woda tym razem dojdzie
Jajco Holenderskie Blues
(niestety, trochę cicho)

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

ostry staroć, gdzie Ty to wynajdujesz

Kuszelas pisze...

teraz znalazłem na dysku, a gdzie wcześniej - nie pamiętam
na pewno w sieci :-)

Anna Sobaczewska pisze...

Staroć, ale świadomość, że był taki Kabaret w narodzie istnieje.
Ale przesadziłeś z tym wodowskazem - nie ma takiej pracy, to jest niemożliwe, żeby wodę (nawet w Bugu) mierzyć za pomocą zanurzania człowieka.

Kuszelas pisze...

nic a nic nie przesadziłem,
dobrze pamiętam, jak Tarkowski (to było chyba na Famie) prezentował na sobie takie ubranko...
nawet chwalił się, że z tyłu ma taki rozpierdasek

Anonimowy pisze...

właśnie od rana leci u mnie Salon Niezależnych.
straszne, jakie to aktualne.

“znów ważny redaktor z gazety
z duszą zrównaną jak beton
co bólu się oddawał
Obywatelskim zaletom
od wschodu do wschodu w lotosie
na zmiętej marynarce...”


http://www.ooops.pl/blog/?p=891

ps. jest do kupienia w Merlinie:
i posluchania; fragmentami.
http://merlin.pl/frontend/browse/product/4,376658.html

ps.
na famie to nic.
ja to pamiętam NA ŻYWO z roku bodaj 1978 (z koncertow po prywatnych mieszkaniach! ;-)

Kuszelas pisze...

eh, to nie moje sfery,
w prywatnym mieszkaniu, na urodzinach kolegi, grali podobnież Lady Pank, a i tak wiem to tylko z opowieści, bo sam ich nie odnotowałem,
a na Famie też było nieźle - chyba Balon z akompaniamentem na darte gazety ;-)
a że aktualne?
po zamkniętym kole się poruszamy chyba :-(

Anna Sobaczewska pisze...

A ja byłam na ślubie co grał Konrad Mastyło spod Baranów. W dodatku był to mój ślub.

Kuszelas pisze...

nooo, taż mówiłem - nie moje sfery
ja tam nie wiem nawet, kto to KM;
chyba, że to ten, o którym pewna znajoma pani mówiła per boski skrzypek,
ale to było dosyć dawno i jakby się na ten ślub załapał, to pewnie już by nie był boski