sobota, 3 listopada 2007

leją, jakby miało zabraknąć

ustępująca ekipa nadaje tak, jakby zaraz miało dla niej zabraknąć miejsca na antenie;
pojęcia nie mam, po co to robią (poza tym, że to bałwany*), przecież nasze media zawsze polecą na poważne przegięcia - znajdowali czas na to, co raczył był powiedzieć Leprozoid czy Chujarska, znajdą i na opozycyjnych pisożytów...
a ci pieprzą, ile wlezie...
Polaczek, który przez dwa lata nie robił nic, tylko dawał na wstrzymanie, nadaje o kilometrach autostrad (jakby to sprawdzić, to wyjdzie, że w jego wyliczeniach jest 55% kłamliwego przypisywania sobie cudzych zasług, 30% bezpostawnego hurraoptymizmu i 15% jawnej ściemy, co zauważył Orliński),
Futro reklamuje twierdzenie, że milczenie jest złotem (w wykonaniu tego tytana intelektu to nawet prawda, bo mu się jeszcze wąsy z dykcją mieszają),
Szczyglasty narzeka, że do władzy dochodzą chciwusy,
Kaczor uważa, że Nielot jest antyamerykański (patrz pan, nie był, a jest... ciekawe, kiedy się tak sfobił antymerykańsko - gdy był w rządzie czy kiedy zeń wyszedł),
ten zresztą dał poza tym niezły odpał, broniąc wolnych mediów przed donaldyzacją (a może sputinieniem) - swoją drogą, asesor dał odważnie ciała - przypuszczam, że szlag go trafił, gdy dostał usprawiedliwienie, że oskarżony się nie stawi, bo dostał zaproszenie na ślub,
braciszkowi (biologicznemu) - on niestety nie ustępuje, a szkoda - trochę dół minął, może węgiel brał, odbiło mu się wspomnieniem POPiS-u i nabrał ochoty na obejrzenie umowy koalicyjnej przed desygnowaniem Prezesa RM...
fajnie jest



* Dzięki Ci Boże, żeśmy bałwaaaanyyyyy...
Morza Czerwonego przebyli

Brak komentarzy: