czwartek, 8 listopada 2007

CZY PO JEST PARTIĄ CUDOTWÓRCÓW?


źródło: Żółć, nr 29

WEZYR TUSK
Cud gospodarczy jest Polsce potrzebny! Uwierzmy w cuda! - agitował niedowiarków Donald Tusk. Teraz, po wygranych wyborach politycy PO zdradzają, arkana swej mocy.
- Na początku to była tylko zabawa. Po czwartkowych obradach w Sejmie spotkaliśmy się w pokoju i czytaliśmy jakieś okultystyczne fiu-bździu - mówi Bronisław Komorowski, kandydat na szefa MSZ.
- Ale Donald na serio się wkręcił. Raz przyniósł ksero Necronomiconu. Nie wiem skąd je wziął. Mówił, że kupił na Stadionie. Uparł się, żebyśmy założyli Gabinet Cieni i chodzili w opalizujących pelerynach. Był taki podekscytowany, że dostał jagód na twarzy. Nie mieliśmy serca mu odmówić. Mnie mianował "Mrocznym Diakonem", Grześka Schetynę "Opatem Nocy", a Julię (Piterę - red.) "Krnąbrną Strzygą". Sam stwierdził że ma 3.5 tys. lat, jest wcieleniem upadłego anioła Szemhazaja i ogłosił się Pierwszym Wezyrem Rzeczypospolitej. Nie trzeba było długo czekać, aż sytuacja wymknie się spod kontroli.
- Robiliśmy dla jaj takie nasze mroczne msze, żeby trochę postraszyć panie - mówi Jan "Krwawa Kita" Rokita. - Duch Casanovy, wróżby z pośladków, takie pierdoły. Ale raz Donald wypił szklankę krwi i kompletnie odleciał. Dostał piany, łaził po ścianach, bredził po sumeryjsku. Potem mówił, że to był spadek cukru, ale od tego czasu bardzo się zmienił. Mówili, że doznał iluminacji.
Koledzy zaczęli martwić się o przewodniczącego - Przestał wychodzić z domu. W końcu wziąłem piwo i poszedłem na zwiad - relacjonuje Radosław Sikorski - "Rycerz Półmroku". - Drzwi do domu były otwarte. W całym mieszkaniu wisiały "łapacze snów", śmierdziało padlina i drzewem sandałowym. Kiedy wszedłem do salonu zobaczyłem kocioł na ogniu. Z głośników leciało "Dead Can Dance", a Donald stał nieruchomo z warząchwią w ręku. Spytałem się grzecznie, co tam gotuje, a on na to, że "cud gospodarczy". Uśmiechnąłem się i zagaiłem, gdzie żona i dzieciaki. Nic na to nie odpowiedział.

Brak komentarzy: