Na stronie Interii ukazała się informacja o donosicielach bezinteresownych. A właściwie o rozmiarach tego procederu.
Niektórzy w tym się doszukują jakichś powiązań z zasadami głoszonymi przez wielkich budowniczych IV RP (zob. dyskusja u Brochy). M.zd. to jakaś zupełna bzdura. Wprawdzie czubków jakoś więcej ostatnimi laty na ulicach, lecz to bardziej wynik kryzysu finansowania służby zdrowia, a nie wyniesienia na poczesne stanowiska osobników bardziej psychicznie pokręconych niż spirala DNA. Podobnie klimaty śledztw, nagonek, wyzwalającej mocy prawdy mogą się jakoś przekładać na czyjeś delatorskie zachowania, ale nie przypuszczam, by było to powszechne.
Donosicielstwo istniało zawsze, także w peerelu. I dlatego próby szukania prawdy o rzeczywistym stopniu współpracy w teczkach ubecko-esbeckich (czy jakichś wsi-owych) są z góry skazane na kompletną klęskę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz