Nie mam pojęcia, czy "Honey, honey" współpracował z kimkolwiek, nie wiem... ale szlag mnie trafia, gdy podobne zarzuty formułuje się wyłącznie w oparciu o sprawozdanie pisane po pobycie na stypendium zagranicznym. To był obowiązek. I ten obowiązek istniał aż do końca lat osiemdziesiątych. Formalnie takie sprawozdanie składało się w działe współpracy z zagranicą (przynajmniej na uniwerku), choć chyba każdy wiedział, że to raczej nie pani kierowniczce było potrzebne.
piątek, 20 kwietnia 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz