środa, 18 kwietnia 2007

wszy mnie oblazły

Sawka
Aż się chce zacytować Dziadka, kiedy się co i raz trafia na nowych prześladowanych.
Teraz objawiła się Bożena Dykiel, której chyba przestały wystarczać reklamy środków czystości i opowieści o gotowaniu. Chodziły o niej słuchy, że wie wszystko o wszystkich i gada nie mniej niż św. Zyta, ale o prześladowaniu przez esbecję (do seksu ją zmuszali!) dotąd było cicho.
Nie przypuszczam, by była to jakaś zasłona dymna, wyprzedzająca ewentualny atak medialny za kontakty z wiadomymi służbami w minionym okresie, a raczej chęć zaistnienia w nowych warunkach politycznych, ale abschmack i tak pozostaje.
Przy okazji: dziwna sprawa z Passentem. Drugi już raz się po nim przejechali i to porządnie - teraz chyba nawet gorzej, bo każda notka prasowa zaczyna się od stwierdzenia, że kapował za szmalec. Rozumiem, że nie chce się na wizji użerać z pindami z Misji specjalnej, ale jeśli wie, że to kłamstwa z brudnego palucha wyssane, to nawet w procesie cywilnym (choć to trudne bardzo)powinien próbować je sztrafami załatwić, w skarpetkach puścić.

2 komentarze:

Bjørn Larssen pisze...

Jak na razie Passent wybrał drogę cywilizowaną i usiłował się doprosić o autolustrację, ale IPN, który nie ma problemu z rozdawaniem teczek kogo popadnie autorkom "Misji", Passentowi powiedział "spieprzaj dziadu"...

Kuszelas pisze...

>> Oliveira
dzięki za zaglądnięcie
Queerpolitik dalej niestety martwe

co do Pass. to oczywiście wiem, że próbował przez sąd lustracyjny i nawet myślałem, że mu się uda (bo to i funkcje publiczne jednak były, i jakieś precedensy też się zdarzyły), ale jednak sąd zachował się bardzo formalistycznie
nie o to mi szło
może to głupie, ale chciałbym, żeby te hieny z Misji dostały choć trochę po gębach