Muszę się przyznać, że mundurki szkolne mi wcale nie przeszkadzają (choć służb mundurowych sympatią nie obdzielam), ale gdy byłem w odpowiednim wieku, to nie znosiłem ani wymogów mundurkowych, ani obowiązku noszenia tarcz, ani chust kolonijnych (zmałpowanych pewnie po komsomołcach) i starałem się od tego uwolnić za wszelką cenę.
Może też i z tej przyczyny szkołę ukończyłem w terminie, mimo braku zamiłowania do niej i wielokrotnych wagarów.
Może też i z tej przyczyny szkołę ukończyłem w terminie, mimo braku zamiłowania do niej i wielokrotnych wagarów.
Reszta rozpatrywanych aktualnie "szkolnych" nowelizacji jest jednak mocno do dupy, a jak jeszcze słyszę, kiedy senator Szafraniec mówi "przypominam sobie, jaki byłem dumny ze swojej czapki studenckiej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego", to nie bardzo chce mi się wierzyć, że może sobie cokolwiek przypominać (no, może poza koniecznością wypróżniania).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz