Michnik się odezwał. Ostatnio czyni to coraz rzadziej.
Tym razem dał głos w "New York Times"
Nic specjalnego nie powiedział, bo że nie bardzo mu się podoba to, co się w Polsce dzieje, to było raczej wiadomo od dawna.
Da jednak możliwość nowego ujadania przynajmniej niektórym publicystom.
"Niektórym" to jest jednak spore niedopowiedzenie. Prawa strona i kawałek lewej bez AM istnieć nie może.
Statystyk żadnych nie prowadziłem, wydaje mi się jednak, że co najmniej połowa blogów politycznych by bez Michnika nie powstała, RAZ musiałby wrócić do pisania w "Fantastyce" i okolicach ("nie mam obsesji na tle Michnika, nie mam obsesji na tle Michnika..."), "Der Dziennik" miałby poważny kłopot, bo trzeba by było tak na oko z jedną stronę zapełnić całkiem nowymi tekstami, paru polityków musiałoby się zająć innymi sprawami, a przede wszystkim - IV RP wzięłaby całkowicie w łeb.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz