piątek, 30 marca 2007

ojojoj, a to się porobiło

No tak, w ogóle to jesteśmy za - jak najbardziej - ale kiedy nas to nie dotyczy.
Archiwum esbeckie jest absolutnie godne zaufania, ale nie w stosunku do wszystkich. Wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze.
Rozumiem przesłanki, jakie skłoniły Leskiego do napisania tekstu w obronie Macieja Damięckiego, rozumiem jego rozżalenie, ale tak naprawdę takie pisanie - znając poglądy głoszone na tym blogu - to jest zwyczajne kurestwo.
Kiedy indziej może taki fajans jeden z drugim nadawać na okrągło teksty w stylu: nie czas żałować róż... albo gdzie drwa rąbią... i popierać kompletnie idiotyczne, quasi-rewolucyjne działania i regulacje lustracyjno-dekomunizacyjne. Kończy się to, gdy skutki tych działań zaczynają się zbliżać - do niego samego czy do kręgu jego znajomych.
Ba, do tego wszystkiego żaden z tych ciuli jakby sobie nie zdawał sprawy, że nie każdy ma takie możliwości, jak np. wielki gąsior uwalający fałszywki w stosunku do swojej osoby albo św. zyta. Nie każdy jest znany lub ma ustosunkowanych albo znanych przyjaciół, którzy staną w jego obronie. Nie, ogromna większość dotkniętych niesłusznie to będą ludzie całkowicie bezimienni, napiętnowani wcale nie na dużą skalę, bardzo lokalnie, ale za to w tej okolicy, w której na dobrym imieniu im najbardziej zależy.

Brak komentarzy: