czwartek, 22 marca 2007

Rospuda

wyczytałem coś takiego:
"Właśnie wysłuchałem w przyjaznie do "natury" nastawionych mediach, że Unia z Dimasem na czele skarży nas za Obwodnicę Rospudy do Trybunału Sprawiedliwości. Ponoć ten organ ma dużo więcej rozumu niż grający pod publiczkę (Dimas) parlamentarzyści europejscy. Jednak nie liczyłbym tak jak wrogowie społeczności Augustowa i przeciwnicy panującego nam "miłościwie" PiSu na korzystne dla ich wizji przyrody rozwiązanie w tymże trybunale. Mam cichą nadzieję, że wyrok będzie zaskakujący dla pewnych siebie Greenpeacowców i środowisk lewicowych z Warszawy i nie wstrzymają budowy obwodnicy. Jeśli tak się nie stanie, to proponuję mieszkańcom prawdziwie obywatelskie nieposłuszeństwo, nie takie udawane jak Żakowskiego i Najsztuba z lustracją. Zatrzymanie blokadami na kilka tygodni drogi tranzytowej z Zachodu na Wschód spowoduje straty dużo większe dla zachodnich i wschodnich biznesmenów niż kara jaką niby mieliby w Unii nałożyć na Polskę. Wówczas lobbing w Brukseli niemieckich i francuskich przewozników musiałby spowodować takie rozwiązanie, które ludność Augustowa odsunąłby od blokad. Tak się powinno załatwiać sprawy tam gdzie lekceważą w myśl nieludzkich idei ludzi, a tak postepuje od lat zielona sekta Greenpeace, którą naiwni wprowadzają pod sztandarem obrony przyrody do Polski. Jeśli nie szanuje się lokalnych społeczności to jest to gorsze wykroczenie przeciw unijnemu prawu niż wydumany przez pseudoekologów problem obrony, jakoby zagrożonej, fauny i flory torfowisk Doliny Rospudy."
sorki za przydługi cytat, ale nasuwa mi się pewna refleksja, podobna zresztą jak w przypadku pani A. Ein Tausend - dlaczego podatnik ma być narażony na idiotyzmy prokurowane przez urzędników.
Jakiś pajac nie wypełnia swoich obowiązków (tutaj: lekarz, któremu nie chciało się przekierować sprawy), jakiś inny (tutaj: min.środ., notabene o dziwnych zainteresowaniach jak na takie stanowisko, a mianowicie polowanie na bażanty hodowlane) mówi, że jesteśmy przygotowani na konsekwencje finansowe, a w efekcie św. Zyta wymyśla, że będę płacił VAT od zleceń.
Spróbujmy sobie zdać sprawę z wielkości konsekwencji - w przypadku Rospudy to może być nie 40 tys. euro, ale trochę więcej - Francja w podobny przypadku musiała zapłacić prawie 40 mln. i bodajże 37 tys. za każdy dzień prowadzonych prac.
Jakby to przełożyć np. na likwidowane (z powodu braku środków) noclegownie Brata Alberta, to te menele, co to się nie mają gdzie podziać, żyliby jak pączki w maśle. I nawet nie chce mi się wspominać, że w przypadku zgodności z prawem unijnym można by liczyć nawet na 70% sfinansowanie takiej obwodnicy.

Brak komentarzy: