piątek, 16 marca 2007

jeszcze cytaty

tym razem z blogu Waldemara Kuczyńskiego
W marcu, jak w Marcu
Mamy marzec i jest, jak w Marcu! Ja rozumiem doskonale różnicę między Polską roku 1968 i 2007 i choć IV RP uważam, za paskudny chwast, zaśmiecający i zatruwający Rzeczpospolitą, to nie zamierzam wolnego jednak kraju, choć zachwaszczanego od półtora roku, stawiać obok PRL. Owszem nieoczekiwanie dla samego siebie zostałem zmuszony do bronienia Polski Ludowej przed prawicową wścieklizną, która chce mi koniecznie wmówić, że jęczałem do pięćdziesiątki w “Generalnej Guberni” pod sowiecką okupacją, ale to nie znaczy, że uważam rzeczywistość PRL-owską za obiekt wart tęsknoty. O nie!
Więc widzę różnice, ale gdy od kilku dni oglądam niektóre gazety, na przykład “Rzeczpospolitą”, to nic na to nie poradzę, że za prolustracyjną kanonadą dziennikarzy piętnującą kolegów po fachu, którzy w słowach spokojnych, nikogo do niczego nie nawołując, przedstawili swój sprzeciw, wobec obowiązku składania deklaracji lustracyjnych, widzę cienie Gontarza, Marii Osiadacz, Kąkola, Kura, “Stolicy”, “Prawa i Życia” oraz “Żołnierza Wolności”. I na dodatek ten list podpisywany przez całe zespoły, agresywny i podły, sugerujący wręcz, że odmawiasz, znaczy coś haniebnego ukrywasz. Przecież to sztanca marcowa Szanowni Sygnatariusze, czy się Wam to podoba czy nie! Mogliście spokojnie wyrazić swoje racje, dając kolegom prawo do posiadania własnych. Zareagowaliście napaściami, insynuacjami, przeinaczaniem motywów i dyskredytowaniem mających inne niż Wy zdanie. I przede wszystkim wyraźną przeciw nim wściekłością. Skąd ta wściekłość? Skąd to gadanie, że znów “Gazeta” Was do czegoś zmusza, że znów chce narzucać jakieś standardy, a Wy bidule musicie głośno krzyczeć “Nie!”. Czy Ewa Milewicz pisząc co zrobi domagała się od Was, czy od kogokolwiek innego by robił podobnie?
Czyżbyście sami czuli, że wraz z obowiązkiem państwowej publicznej spowiedzi, czy się było świnią w PRL, bo taka jest istota tej deklaracji, naruszony został jednak ważny standard moralny przez większość parlamentarną? Ta większość zresztą z polityczną moralnością ma mało wspólnego, a jak z inną to warto by zlustrować, także posłów poźniej urodzonych? Oni też mogą być niewiarygodni publicznie i szantażowani. Może i Wy czujecie, że został naruszony standard, bo stawia się tysiące ludzi wobec konfliktu sumienia z codziennym bytem, z koniecznością zachowania pracy. Przecież już w mediach usłyszeliśmy wiele głosów, które o istnieniu takiego konfliktu świadczą. Ludzi różnych, anonimowych i z nazwiskami. Ta ustawa jest godnym dziedzicem PRL, bo po raz pierwszy od tamtych czasów wprowadza powszechną, obejmującą setki tysięcy osób sytuację łamania sumień. Jakim prawem stawia się ludzi wobec takiej sytuacji? Komu są w dzisiejszej Polsce potrzebne sumienia połamane? Co to ma wspólnego z lustracją? Niech sobie państwo samo lustruje. Ma Instytut Prawd Niepodważalnych, czyli SB-ckich i zamierza tą ukrytą prawdę ogłaszać. Więc po co jeszcze lojalki? Podłość tej ustawy wynika stąd, że ona największą destrukcję spowoduje wsród ludzi przyzwoitych, ludzi z godnością, których poniży to, że będą musieli swoją przyzwoitość wykrzyczeć do publicznego konfesjonału ufundowanego przez głupotę. W sumieniach byłych agentów deklaracja może nawet spowodować pewną ulgę - “no dobra mam to za sobą”.
Może więc i Wy czujecie, że z tym obowiązkiem podpisywania deklaracji jest coś nie w porządku, ale z jakichś powodów nie jesteście w stanie dotrwać przy zagrożonym standardzie i wścieka Was, że ktoś postępując inaczej wykaże, że było można wytrwać? A jeśli wykaże, że było można, to znaczy, że standardu dawalo się bronić i stanie się głupio, bo tak mimo woli jeden i ów zostanie z poczuciem, że wylądował w nieco goroszym sorcie. A jeśli na dodatek okaże się, w skutek na przykład decyzji Trybunału Konstytucyjnego, że zgięliście kolana przed prawem nie tylko amoralnym, lecz i wrogim Konstytucji, uchwalonym przez większość od dawna wrogą Konstytucji, to dopiero wtedy koledzy, którzy kolan nie skłonili będą w Waszych oczach i słowach “strasznym salonem”, który terroryzuje, stygmatyzuje, narzuca i broni SB-ków, bo jest nimi poprzetykany, a nazywa się oczywiście “Gazeta Wyborcza”.